niedziela, 5 kwietnia 2015

Z przymrużeniem oka: o promocjach w Anglii słów kilka.

Przyznacie wszyscy, że jest w nas coś takiego, że kiedy możemy zaoszczędzić w łatwy i szybki sposób to aż głupio nam tego nie zrobić. Zazwyczaj odbywa się to z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że faktycznie chcemy zaoszczędzić. A drugi taki, że chcemy zaoszczędzić zupełnie po to, by wydać te pieniądze na coś jeszcze droższego i jeszcze mniej przydatnego niż poprzedni zakup;) Tak czy inaczej jaki byłby powód tych oszczędności, warto ku nim się zwracać bo zawsze lepiej mieć nieco więcej pieniędzy niż mniej.

Ja uwielbiam oszczędzać, ale proszę nie miejcie mnie za sknerę - co czasem może wynikać z poprzednich tekstów. Jestem osobą zdroworozsądkową i uważam, iż jeśli możemy coś kupić taniej to czemu nie.
Ów zdrowy rozsądek bywa czasem bardzo problematyczny, ponieważ w wyniku doświadczeń z przeszłości odradza czasem podjęcia się rozsądnych rozwiązań. Jednym z takich rozwiązań są tutaj w Anglii programy rabatowe - znane nam przecież rozwiązanie, jednak tutaj nabierające nowego znaczenia.

Pierwszy "program rabatowy" polega na tym, iż tutaj uczęszczając do bardzo popularnych sklepów jak Primark i Aldi, otrzymujemy z miejsca bardzo duże zniżki, powyżej pewnej kwoty. Na przykład załóżmy, że kasjer podliczył nas na trzydzieści funtów. I wynika to z naszych obliczeń w głowie. Będąc jednak przy kasie, wystawiony nam zostaje paragon, na tylko dwadzieścia pięć albo nawet nieco mniej. Przyznam się, szczerze - wiele sklepów przywiązało mnie tak bardzo do siebie, wobec czego odwiedzam je regularnie, szczególnie kiedy dają towar wysokiej jakości (jak te powyżej).

Mają mnie. Jak wszędzie trzeba się na zbierać, ale nie jest jakoś mega trudno.
Tym bardziej jeśli kupujesz u kogoś regularnie. Dwa: raz na miesiąc zawsze wykonuje się jakieś
 większe zakupy i wtedy się bardzo opłaca. A przy wyrobieniu karty do Holland ucięto mi powitalnie z rachunku 2 funty.
Nie tak dawno moja ukochana dziewczyna musiała zakupić okulary co zostało opisane dokładnie tutaj:
http://jakwyjechacdoanglii.blogspot.com/2015/03/jeden-z-najwazniejszych-postow-czyli-o.html
Jak wyglądał zakup okularów? Badanie zostało wykonane bardzo profesjonalnie. I byliśmy z niego bardzo zadowoleni. Odwiedziliśmy kilka salonów optycznych (ten w którym robiliśmy badanie miał same marki wyjątkowo drogie) i tak trafiliśmy na Specsavers. Nie podważano autorytetu drugiej firmy. Po prostu polecono rozejrzeć się za oprawkami dla nas ciekawymi. I tutaj już zaczęła się właściwie lawina promocji.
Mieliśmy do wyboru albo promocyjnie obniżone ceny okularów od dwudziestu pięciu "złotych " lub dwie pary okularów w cenie jednej - fakt tej droższej, ale nie wiele.  Muszę szczerze przyznać, że nie wszystkie były ładne, jednak bardzo duża ich większość tak. Jednakże: niemal każde sprawiały wrażenie solidnych i wygodnych. Dodatkowo w cenie oprawek była już bardzo uczciwie wliczona cena szkieł, tak więc nie ponosiliśmy już żadnych dodatkowych kosztów.  Skorzystaliśmy z tej drugiej zniżki i za kilka dni udaliśmy się po odbiór. Planowaliśmy zakupić jeszcze futerały do każdego zestawu oraz ściereczki z mikrofibry, jednak dostaliśmy to po prostu za darmo przy odbiorze. Przyznam szczerze, byłem tym faktem bardzo zaskoczony i nie spodziewałem się już więcej prezentów a na domiar wszystkiego dostaliśmy jeszcze voucher z informacją, że obecny zestaw objęty jest roczną gwarancją, a gdyby zaistniała taka potrzeba i musielibyśmy się zdecydować na nowe szkła, zostanie nam udzielony rabat w wysokości pięćdziesiąt procent - lub dwadzieścia pięć jeśli voucher wykorzysta znajomy. Uwierzcie mi: poczułem się po tym wszystkim jak gdybym dostał wielką paczkę słodyczy.

Upolowali nas. Za rok jeśli będzie konieczne na pewno ich odwiedzimy :)
Wracając jednak do programów rabatowych. Nigdy nie wierzyłem w ich skuteczność, jednak tutaj moje podejście głęboko się zmieniło mianowicie: wyrobiliśmy sobie kartę rabatową w Bootsie, trochę wręcz z niedowierzaniem. Bo nikt z naszej pary nigdy nie liczył na takie promocje. I tu bardzo miłe zaskoczenie. Wydając kilka "złotych", dostajesz konkretne liczby punktów w przedziale od dziesięciu - dwudziestu a już za około  dwieście - trzysta, możesz odebrać pierwsze drobne kosmetyki, kremy itp., itd. W gratisie masz także, wydawaną przez nich gazetkę a w kolejne kolejne zniżki. Jest więc arcyciekawie.

Bardzo drobne zakupy, ale jakieś tam punkty są.
W sumie to wszystko zbieraliśmy jakieś dwa - trzy tygodnie.
Z typowej "ichniejszej" gazetki prawie wyłącznie dla Pań.
Czasem też trafi się coś ciekawego.

Pozdrawiam,
Piotr Nowak.


Upgrade:
Swoją drogą, znalazłem nie tak dawno na Demotywatorach:


Słabo widać więc: "Ja już za 10 lat, dzięki punktom Statoil za taknowanie, będę miał darmową latarkę".

Przedsiębiorcy! Co z Wami? Nie chcecie mieć lojalnych klientów?:) Przecież stać Was na to!:)


Podoba Ci się ten tekst? Chcesz być na bieżąco? Kliknij przycisk obserwuj. Zapraszam również do komentowania i zadawania pytań :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz