środa, 29 kwietnia 2015

W jaki sposób Brytyjczycy patrzą na benefity?

A. pracowała z nami zaledwie kilkanaście dni. Do tego czasu zdążyłem dowiedzieć się jej całej historii życia, łącznie z wszystkimi przeżyciami zarówno tymi złymi jak i dobrymi. Prócz takich opowiadań co i jak u niej wydarzyło się przez ostatnie pięćdziesiąt lat życia, dowiedziałem się sporo o wszelkich dofinansowaniach. W końcu przyszła do nas i oświadczyła szefowi, iż odchodzi. Praca którą wykonywała była lekka, ze strony kierownictwa nie czuć było presji, więc szef nieco z obowiązku nieco, a z ciekawości zapytał jaki jest powód jej rezygnacji. A. odpowiedziała kompletnie bez ogródek: mam wsparcie finansowe od państwa, tak jest mi znacznie wygodniej, jeśli popracuje tutaj jeszcze trochę to mi je zabiorą - wolę zrezygnować. Podziękowali więc sobie nawzajem - tak nasza znajomość się zakończyła. Chwilę potem inny pracownicy usłyszeli, że zrezygnowała i szczególnie Ci urodzeni tutaj skomentowali całą sytuację w kilku niecenzuralnych słowach. Nie byłem pewien czy dobrze zrozumiałem, ale nie mieli na myśli tego iż złożyła wypowiedzenie bo dla przykładu firma jest nieodpowiednia, lecz to z jakiego powodu odpuściła sobie zarobkowanie tutaj i czuć w ich słowach było serio sporo złości. Postanowiłem więc spytać, czy na pewno dobrze zrozumiałem cały kontekst, oraz jakie mają podejście do wszelkich świadczeń pieniężnych. Tym bardziej, że w Polsce przyjęto dwie postawy w stylu: daj mi wszystko / nie dam Ci niczego i zazwyczaj dotyczy to najbardziej absurdalnych sytuacji, w jedną oraz w drugą stronę. Oto co jednak od niego usłyszałem:

"Wiesz nie ma kompletnie problemu, szczególnie jeśli jesteś samotną matką wychowującą dwójkę małych dzieci, tudzież inwalidą wojennym, czy masz raka - wtedy te pieniądze jak najbardziej Ci się należą, i kompletnie nie powinieneś mieć oporu aby się o nie upomnieć. Nie jesteśmy głupi, zdajemy sobie sprawę, iż w takiej sytuacji dobroczynność finansowa może przynieść dobre skutki, przecież czasem musisz wywalić całe swoje życie zupełnie do góry nogami, a do tego pieniądze są konieczne. Nie jesteśmy również głupi w drugą stronę: jeżeli jesteś osobą w pełni zdolną i tylko umywasz się od obowiązku pracy, to nie jest to nic innego niż wyłudzanie pieniędzy od państwa. Każdy ma obowiązek zarobkowania. i żadna praca nie hańbi. Budżet kraju to nie jest żadna świnka skarbonka, z której można wybierać, tyle ile się chce. Żeby najpierw z niego zabrać trzeba do niego sporo włożyć. To proste, to matematyka a ta jak powszechnie wiadomo, jest nie rozciągalna".

Zaskoczyło mnie pozytywnie takie podejście, tym bardziej iż usłyszałem je od zupełnie zwykłej osoby, a nie od studenta wyższej uczelni. Zdawało się rozumieć jego słowa, jako że praca tutaj w UK - jakakolwiek nawet najgorsza, jest traktowana jak najlepszy sposobów wyrażenia pewnej sympatii do swojej ojczyzny. Jaki jest plus takiej postawy? Ano taki, że jeśli pieniądze pobierają tylko osoby w szczególnie trudnej sytuacji to więcej ich zostaje w budżecie, a jeśli więcej pieniędzy zostaje w budżecie, to nie trzeba wtedy ich pobrać więcej od Ciebie obywatelu, a to z kolei przekłada się dla przykładu na niskie ceny w sklepach. Jak bardzo taka postawa może być Ci pomocna i jak skutecznie ona działa? Zdarzyło mi się rozmawiać w ostatnim czasie z bardzo młodym i ambitnym chłopakiem, gdzieś około osiemnastu czy dziewiętnastu lat. Dopiero się uczy, nawet nie ma jeszcze wyuczonego zawodu. Z dumą mi oświadczył, iż zaczyna szukać mieszkania i zamierza wyprowadzić się jak najszybciej od rodziców to znaczy w ciągu kilku tygodni. Żeby była jasność: nie pokoju tudzież pokoiku, nie z kilkoma kolegami; jest dokładnie tak jak napisałem - szuka dobrej jakości mieszkania w dobrej cenie, i chce się przy tym utrzymać tylko i wyłącznie z pracy swojej i swojej dziewczyny, przy tym uczęszczając dodatkowo do szkoły. To także jest skutek niskich zobowiązań obywatela wobec państwa, oraz jak najniższego obciążenia finansów. Jakby nie patrzyć, i chwilę pomyśleć, to taka postawa pomaga przecież  także tym najuboższym: w końcu mniej opodatkowany pieniądz ma znacznie większą siłę nabywczą, a więc łatwiej przy jego pomocy się utrzymać.
Skądinąd my jednak myślimy inaczej; cały czas szukamy - szczególnie w politykach - tych osób, które nam coś "dadzą".  Jak to wygląda w praktyce na naszym polskim terenie szczególnie polecam przyjrzeć się na przykładzie właśnie wszelkich dopłat do mieszkań - na pozór bardzo korzystnych. Jednak jeśli zgłębimy się w szczegóły, mogą wyjść różne intrygujące smaczki; tak iż kredyt ten może po przeliczeniu być prawie (lub prawie zawsze) nieopłacalny. Nic jednak w tym przecież dziwnego: żeby Wam dać, trzeba Wam, albo komukolwiek innemu skądś zabrać. Pobrać odpowiednie "prowizje". Zatrudnić dodatkowych urzędników do obsługi wszelkich nowych działań, związanych z nowym projektem. To co z tego zostanie, dokładnie te resztki - wręcz marne pozostałości, trafią dopiero do Ciebie - ale niestety Ty otrzymasz je dopiero na końcu. Tak więc pamiętaj - zanim weźmiesz coś za darmo, zastanów się solidnie czy nie zapłacisz za to dwa, albo nawet i trzy razy;)

Pozdrawiam z UK,
Piotr Nowak.


Podoba Ci się ten tekst? Chcesz być na bieżąco? Kliknij przycisk obserwuj. Zapraszam również do komentowania i zadawania pytań :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz