czwartek, 2 lipca 2015

W jaki sposób efektywnie wypoczywać?

Kilka dobrych lat temu byłem innym człowiekiem. Znacznie młodszym - zatem mogłem znieść więcej niedogodności niż obecnie. Nadmiar energii został mi do dzisiaj, bo wynika to z mojej ciekawości do świata, lecz tolerancja na to w jaki sposób żyję zmalała. Pracowałem bardzo dużo wtedy i będę zawsze pracował więcej niż inni. Wynika to z tego, że kiedy robię coś co lubię, bądź mam w czymś pewien cel zawsze znajdę dodatkowe siły na spełnienie mojej zachcianki, po prostu to lubię. 

Jeszcze koło dwudziestki byliśmy innymi ludźmi. Dużo imprezowaliśmy. Bardzo dużo. Byliśmy na mieście od Poniedziałku do Niedzieli. Wszyscy nie mieliśmy łatwego startu, więc pracowaliśmy więcej niż inni, i koniecznie trzeba było to jakoś odreagować. Nie umawialiśmy się. Mieliśmy swoje stałe miejsca i o pewnej godzinie każdy tam w końcu był.  Aby dużo się bawić trzeba było być w 100% wydajnym w tym czym się zajmujesz. I zawsze mieć wyniki.
Nie można było sobie pozwolić na to aby olać pracę. Raz czy dwa w porządku. Ale przy takim sposobie życia trzeba było mieć pieniądze, a pieniądze wynikały z pracy i nadgodzin. Paradoksalnie mimo tego, że gigantycznie dużo pracowaliśmy: nie było nas stać na jakieś fantastyczne wakacje, ale na co dzień żyliśmy lepiej niż inni. Takie zamknięte szalone i przykre koło.  

Więc wtedy myśleliśmy, że wypoczywamy,
ale zdecydowanie to nie był wypoczynek. 

Branże, którymi się zajmowaliśmy były przeróżne: od handlu jak w moim wypadku, przez programistów, do fryzjerstwa. Było fajnie. I wspominam ten okres bardzo miło. Ale każdy z nas znalazł się też w takiej sytuacji, że to życie zaczęło mu się nudzić, coś było nie tak. Zaczynaliśmy szukać. Jednak ciąg pracy w jaki wpadł każdy z nas pozostał. 

Czy wiecie, że w tych bardziej cywilizowanych krajach managerzy średniego i wyższego szczebla przechodzą pod koniec swojego życia wszelakie kursy jak żyć na emeryturze? Przez dziesiątki lat układania sobie życia w taki sposób by mieć jak najwięcej czasu i być efektywnym do granic możliwości, kiedy tacy pracownicy dostają totalną wolność i całkiem w porządku pieniądze, kompletnie sobie z tym wszystkim nie radzą. 

My mieliśmy podobnie, a ja myślę szczególnie. Na to jak fajnie i jak zarazem nieprzyjemnie żyję otworzyła mi oczy dopiero książka "Czterogodzinny tydzień pracy". Gdzie pojawiła się idea by znacznie lepiej wypoczywać. Do tej pory myślałem, że robię to świetnie. Aż zobaczyłem jak wiele życia mi umyka. Od tej pory zacząłem poważnie się zastanawiać. Czy to co robię jest słuszne? Czy wystarczająco dużo zobaczyłem? Czy tak ma wyglądać moje życie? Prawdę mówiąc cierpiałem na niebotyczny brak czasu i kiedy zrozumiałem jak dokładnie moja sytuacja wygląda wszystko jeszcze bardziej zaczęło się komplikować. Byłem nakręcony do granic możliwości. Wszystko było u mnie jak w zegarku.

Otrzymałem nową lepiej płatną pracę co sprawiło, że paradoksalnie po przeczytaniu owej książki praca pochłonęła mnie jeszcze bardziej.

Zawsze jestem daleki od czytania książek motywacyjnych zbyt dosłownie. Fakt jest tam bardzo dużo przydatnych informacji, mogą Cię one również drogi czytelniku mocno zmotywować. Jeśli jednak przeczytasz ich odpowiednio sporą ilość sprawdzisz sam na sobie jak takiego typu literatura działa i w gwoli ścisłości: nie mówię iż źle czy dobrze, po prostu warto do nich mieć zawsze lekki dystans. Ja bym określił ten rodzaj literatury nawet czasem lekko fantastyczną :) Aczkolwiek sama idea efektywniejszego wypoczynku była ciekawa, tym bardziej że lat przybywa a ja zacząłem rozumieć,


że obowiązków zaczynało jeszcze przybywać i tak już będzie. 


Koniec części pierwszej. Wkrótce - zapewne po południu część druga :)


Podoba Ci się ten tekst? Chcesz być na bieżąco? Kliknij przycisk obserwuj. Zapraszam również do komentowania i zadawania pytań :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz