piątek, 3 lipca 2015

Jak efektywnie wypoczywać. Część druga.


Link do części pierwszej tutaj: jakwyjechacdoanglii.blogspot.com/2015/07/w-jaki-sposob-efektywnie-wypoczywac.html

Tak więc: obowiązków zaczynało przybywać, a czasu było coraz mniej.
Szybko zdałem sobie sprawę, że z biegiem lat taki podział będzie się jeszcze bardziej nasilał.
Zacząłem więc kombinować jak można by odwrócić, lub przynajmniej zmusić życie by zacząć funkcjonować w bardziej komfortowy i odpoczywać w lepszy, znacznie zdrowszy sposób.

Zacząłem więc od najłatwiejszej, a i najbardziej próżnej drogi. 

Czyli od kupowania wszelakich gadżetów. Takich zabawek jest na rynku pełno. Piłeczki antystresowe, podkładki grzejące herbatę,  programy w Google Play podnoszące efektywność. Czasem myślałem też o znacznie lepszym telefonie (na szczęście tutaj broń Boże jakoś się zawsze wstrzymywałem). Na dokładkę dowaliłem sobie jeszcze więcej książek jak podnosić swoją efektywność. By móc więcej czytać, by lepiej pracować z klientami, by jeszcze lepiej organizować swoje życie prywatne. To czego człowiek przy takim podejściu nie widzi, to prosta zależność, iż więcej wydając na takie akcesoria zostawało mi znacznie mniej pieniędzy w portfelu, a więc musiałem jeszcze więcej pracować. Teraz z perspektywy czasu mogę powiedzieć: to była prosta zależność, ale jeżeli jesteś w takim niezdrowym ciągu kompletnie jej nie załapiesz. 

Następną drogą w jaką mniej lub bardziej świadomie wpadłem było korzystanie z doraźnych innych przyjemnostek jak: uczęszczanie na masaże (normalne masaże:)), zamawianie jedzenia, planowanie tego gdzie pojadę i co zrobię w ciągu najbliższych dwóch trzech tygodni, miesięcy, a nawet lat. 
Mogę wręcz powiedzieć, że planowałem cały wypoczynek, oraz miejsca jakie mam do zwiedzenia nawet do kilku czy kilkunastu miejsc w przód. Oczywiście, nawet jak coś zwiedzałem chciałem to zrobić "bardziej" czy "lepiej" wyciągając z takiej wycieczki wszystko co się dało. Domyślacie się zapewne, że to był dalej swoisty rodzaj biegu i zdecydowanie nie było w tym niczego relaksującego. 

Potem z kolei zacząłem testować wszystko co ma związek ze snem. Czytałem wszelkie pozycje na rynku jakie mogły mi pomóc znacznie lepiej się wysypiać i miało to jakiś sens.  Mogłem być jeszcze bardziej efektywny, jeszcze więcej upchać w swoim krótkim czasie, znacznie więcej doświadczyć, przeczytać, dowiedzieć się, jeszcze szybciej biec. 


I czuć się jeszcze bardziej chronicznie zmęczony


Aż pewnego dnia natknąłem się na termin, który zmienił moje życie. Fibromialgia. A za Wikipedią: zespół chorobowy, charakteryzujący się uogólnionym bólem w układzie ruchu z występowaniem charakterystycznych punktów, rozmieszczonych symetrycznie wrażliwych na ucisk, któremu towarzyszy uczucie przewlekłego zmęczenia, uczucie sztywności oraz sen nie powodujący poczucia odpoczynku. 


To dość ciekawe pojęcie z pogranicza psychosomatyki, w zasadzie doskonale definiowało moją osobę. Nigdy nie mogłem ustać w miejscu, a kiedy zebrałem nieco sił, od razu zabierałem się do pracy, bo bez niej czułem się strasznie niekomfortowo. To był doskonały punkt wyjścia w biegu. 
Co dalej? Sam nie wiedziałem. Ostatecznie zacząłem się sobie bardziej przyglądać. Zastanawiać. Szczególnie nad tym jak to kiedyś jeszcze jako dziecko odpoczywałem. Zaczęło się od grania na komputerze i konsoli. I muszę przyznać, że był to jakiś krok do przodu. Nie myślałem wtedy o pracy. Nie myślałem o niczym innym tylko o zabawie. A nieco potem przyszła nie pamiętam skąd taka myśl: musisz być jak abs w samochodzie. To komiczne, że piszę o tym w kontekście gier, ale serio już zapomniałem skąd się pojawiła. Lecz w zasadzie był to najlepszy pomysł, na jaki wpadłem. 

Więc jeszcze raz: jeżeli jesteś rozpędzony sprawami codziennymi, nie możesz zwyczajnie z minuty na minutę wyhamować. To tak nie działa. Ale najlepiej sam przetestuj to na sobie. Spróbuj zatrzymać wszystko w minucie. Przykro mi ale natłok spraw i obowiązków jakie na siebie nałożyłeś sam będzie pchał Cię do przodu czy tego chcesz czy nie. Dlatego musisz nauczyć się kontrolować to co robisz i stopniowo redukować. Polecam szczerze przetestować przed urlopem. 

Innym świetnym rozwiązaniem do stosowania na co dzień jest pozostawianie telefonu komórkowego w domu dla przykładu: popołudniu. Raz wyjeżdżając na zakupy tak zrobiłem, i zorientowałem się o tym w sklepie. Jesteśmy chyba tak skonstruowani, że mając aparat przy sobie cały czas podświadomie monitorujemy czy ktoś będzie dzwonił czy nie. Nie mając go przy sobie, wiadomym jest, że nic takiego się nie przydarzy, najwyżej oddzwonimy. Od teraz robię tak regularnie, gdy chcę szybko wypocząć, i wam ten sposób także polecam.


Dedykuje mojej dziewczynie, która nauczyła mnie cieszyć się z małych rzeczy.


Podoba Ci się ten tekst? Chcesz być na bieżąco? Kliknij przycisk obserwuj. Zapraszam również do komentowania i zadawania pytań :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz