"Odkładaj regularnie na najdłuższe wakacje życia".
Oczywiście, od razu zapala się czerwona lampka. Pracowałeś z takimi usługami kilka miesięcy. Miałeś po nich głęboką traumę. Uważaj.
Nie mówię o tym, że konkretny bank jaki wypuścił tą reklamę jest zły czy dobry. Ale różni są sprzedawcy, oraz ich liderzy i przełożeni. Dlatego jako mój świadomy czytelnik powinieneś uważać.
Warto mieć na uwadze to, że polski rynek bankowy dalej dojrzewa, i raczej rzadko stawia na długofalową współpracę z klientem bardziej na krótkoterminową sprzedaż (nawet sprzedawcy z dobrymi intencjami dawali się na to nabrać). Zatem Ty jako klient powinieneś uzbroić się w solidną wiedzę, która pozwoli Ci mieć konkretne rozeznanie na rynku i tego co się dzieje z finansami na świecie.
Najfajniejsza metoda: procent składany i jego pochodne.
Jestem bardzo daleki od wszystkich skomplikowanych metod oszczędzania. Wszelakie produkty, gdzie połowa wpłat idzie na fundusz X a inna część na lokatę Y ma w sobie tyle kruczków, i odstępstw że bardzo ciężko się w niej "połapać". Zazwyczaj również ilość wpłat dokonanych przez klienta jest dość daleka od tego ile zostało na takie konto wpłacone.
Nie wierzysz? Jeśli masz podobny produkt przelicz ile powinieneś mieć, a ile obecnie masz.
Dlatego radzę poszukać prostego konta oszczędnościowego lub lokaty, i na takowej odkładać pieniądze. Jeśli będziesz dostatecznie długo i regularnie odkładał możesz na starość dorobić się nawet kapitalizacji ciągłej czyli momentu w, którym niemal co chwilę (oczywiście potraktujmy to wyrażenie z dystansem, ale powiedzmy co miesiąc, co dwa) otrzymasz z tytułu zaoszczędzonych pieniędzy całkiem sporą dywidendę.
Drobna rada: niech twoim największym sprzymierzeńcem będzie tabela opłat i prowizji.
Widzisz. Usługi bankowe są czasem tak zabawnie skonstruowane, że możesz zarobić procent przez rok, a koszt prowadzenia konta to miesięcznie od jednego do pięciu złotych. Nie żartuje: takie usługi istnieją na polskim rynku. Zatem: zawsze przed podpisaniem jakiejkolwiek usługi, szczególnie długofalowej sprawdź jakie prócz zysków będziesz miał koszty.
Co dalej?
Warto mieć trochę pieniędzy w skarpecie. Po kryzysie Cypryjskim gdzie banki mogły zabrać klientom nawet do 60% oszczędności dla mnie nic już nie jest takie pewne, i skoro tam się udało to dlaczego ma się nie udać gdzieś indziej? Jest teraz czas: można się przyglądać, jak przebiega kryzys grecki.
Dywersyfikuj.
Czyli dziel. Ja mam trochę gotówki ulokowanej w numizmatyce. Przed samym kupnem odpowiednich monet przeczytałem dwie świetne pozycje. Nie kupuje ich często około jedną, co roku półtorej. Te które kupiłem na początku, już zwiększyły nieco swoją wartość (dwie całkiem sporo, jedna prawie nie wiele). Mam także zakupione płyty winylowe jednego ze swoich ulubionych wykonawców. Również sporo podrożały przez te pięć lat. Inwestuj we wszystko czym się tak naprawdę trochę znasz.
Mam też kilka jednostek uczestnictwa odłożonych w funduszach inwestycyjnych (kupiłem w Supermarkecie Funduszy Inwestycyjnych w swoim banku) Czy boję się inwestować? Zdecydowanie nie. Istnieje coś takiego jak zasada dekady: tego typu papiery wartościowe mogą nieco tracić przez pewien okres, lecz obserwując ich wyniki przez dziesięć lat zawsze wychodzą ostatecznie na plus. Nie gram więc na giełdzie - nie skupuje, następnego dnia sprzedając, obserwując w szalony sposób wskaźniki. To ma specjalnie leżeć i rosnąć.
Tutaj znajduje się hiperłącze do reklamy: link 1
Podoba Ci się ten tekst? Chcesz być na bieżąco? Kliknij przycisk obserwuj. Zapraszam również do komentowania i zadawania pytań :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz