Kiedy ostatnio rozmawiałem z jedną z osób będących tutaj nieco dłużej powiedziała mi:
-
Widzisz, ja sobie tego kompletnie nie potrafię wyobrazić, moja córka od początku przyjazdu tutaj zarabia duże pieniądze. Ja jednak mam kompletnie inaczej.
I szczerze powątpiewam aby to się zmieniło.
Powiem od razu: problem tej przemiłej i przedobrej kobiety był problemem wielu z nas, co w 90 % jest tutaj niestety standardem: brak umiejętności posługiwania się językiem angielskim. I nad czym okrutnie ubolewam: brakiem wewnętrznej organizacji, aby wykreować chwilę czasu na samokształcenie się.
Niestety jest to często granica nie do ominięcia. Okrutnie zaskakujące jest to jak bardzo potrafimy sobie oraz innym taką postawą uprzykrzyć życie. Nieustanny stres, czy aby ktoś nie zapyta o coś na ulicy. Trudności z zakupem podstawowych artykułów, czy po prostu błahym nawet zamówieniem pizzy - a zwyczajnie przez edukowanie można by tego było uniknąć.
Zresztą w poprzednim artykule opisałem to na podstawie młodego chłopaka (ma około 19 stu lat), który od początku - fakt nieco z moją pomocą, ale od samego wystartowania świetnie daje sobie radę:
Jak zaoszczędzić 15 lat życia w miesiąc?
Czego nie napisałem tam to o dwóch szczegółach, które cechują jego niesamowitą postawę:
oraz:
My natomiast wolimy zdecydowanie mówić do Anglików po polsku, czy pokazywać na migi. I czekać aż się uśmiechną, powiedzą: thank you! I pójdą. Tak czy inaczej: obowiązek został spełniony - pomogliśmy, więc wszystko jest w porządku. Jedynie ze strony Brytyjczyka brakowało wobec nas jakiejś pochwały,
najlepiej takiej jeszcze uproszczonej, żebyśmy ją w prędkości zrozumieli. Super przykładowo było by coś w stylu:
Thank You! Polish people good worker! Very good!
I tu już każdy jest zadowolony. Skoro tym razem się udało, uda się i następnym, a więc -
w Anglii języka znać nie trzeba.
Takich niuansów i sztucznych problemów tutaj jest mnóstwo i w zasadzie w 90 procentach, faktycznym drugim dnem jest tak naprawdę tylko brak znajomości lingwistyki. Idziesz więc do polskiego sklepu, bo tam masz etykietki napisane po polsku, idziesz do polskiego fryzjera, bo on mówi po polsku. Do polskiego lekarza, dentysty... itp itd. Opowiadając o tym, jaki to dziwny, trudny i nietypowy jest
ten kraj. A najszczersza prawda jest taka, że odkąd żyjesz tutaj od 2000 roku, nie kiwnąłeś palcem i słuchasz tego co mówią inny, nie ufając sobie (bo jak) a bezgranicznie ufając za to wszelkim plotkom i stereotypom.
Najlepsza sytuacja jest jeszcze z tego roku: kiedy David Cameron, opowiadał o imigrantach. Wśród naszej nacji, panował wielki popłoch - że odsyłać, że coraz gorzej, że koniec dobrobytu (zresztą już dawno: to nie ta sama Angliia - jest trudno, bardzo trudno -
a jakoś dziwnie ci co to mówią, dalej tutaj siedzą:). Nawet strajki miałby być i gdzieniegdzie były. Żart polegał jednak na tym, że premier cały czas opowiadał, o osobach zamieszkujących UK nielegalnie - ze skończonymi wizami, i wszelkimi innymi pozwoleniami o pobyt. A nie o obywatelach
UE :)
I tak w zasadzie wygląda cały problem z demonizowaniem tego pięknego kraju - przez pomówienia, brak kompetencji, i nasze dyletanctwo.
Na szczęście skoro zacząłeś już czytać tego bloga oznacza to, że jesteś zdecydowanie z innej gliny - z tych otwartych, odważnych i chcących zdobywać świat.
Mimo wszystko: przyznam Ci się do czegoś: Ja również trendowi narzekactwa minimalnie, nieco uległem.
Starałem się nie słuchać ów malkontenctwa - jednak mimo wszystko, "coś" tam czasem w głowie zostawało. Żyło i żyje mi się przez ostatni rok tutaj ekstremalnie dobrze, ale mam świadomość że można
jeszcze więcej i lepiej - i zamierzam to wkrótce mocno wykorzystać. A Ty możesz się uczyć na moich doświadczeniach, i opisach co za skutkuje tym, że na starcie osiągniesz znacznie
lepsze rezultaty tutaj, niż ja w ten konkretny rok. Bez moich problemów.
Co więc radzę?
1. Zdecydowanie: zabierz ze sobą więcej gotówki. Mi starczyło 600 - 700 funtów aby rozwinąć skrzydła. Gdybym jednak miał dwa razy tyle, czułbym się bardzo,
bardzo pewnie. I od razu szedł do lepszej pracy.
Wykombinuj coś. Pomyśl. Pożycz nawet od rodziny. w końcu - jesteś w UK, to de facto nie będzie dla Ciebie wkrótce pieniądz. Wbrew pozorom: trudno jeszcze się o tym myśli, ale szybko oddasz. A jak bardzo nie chcesz, to po prostu zaciśnij zęby, i zacznij mocno oszczędzać. Cokolwiek byś robił: miej na start dużo floty.
Dasz radę :)
2. Od razu aplikuj - już nie przez żadne agencje, ale wprost do każdej firmy, która Cię interesuje. Prosta sprawa: agencje są pośrednikiem, pobierają opłaty. Idąc wprost do zarządu, od razu z miejsca masz zazwyczaj
znacznie lepszą stawkę. Jak aplikować? Przez strony www. Szukaj zakładek Careers, przykładowo:
Carrers - Primark. Oszczędzasz czas, pieniądze. Możesz wysłać CV do 30 miejsc na raz, i potem tylko czekasz na telefon. Raz nie wyjdzie, drugi raz też, ale w końcu wyluzujesz przyjedziesz na trzecią rozmowę i jest:
super praca, już na starcie.
3. Jeśli masz zrobione jakiekolwiek kursy - nie tłumacz ich w Polsce.
Pamiętaj, że liczą się tylko te przetłumaczone w UK (średnio około 50- 100 funtów za dokument). Moim zdaniem kontekst jest taki, aby nikt nie oszukiwał - podejdziesz do pierwszej lepszej brytyjskiej firmy, doszkolą Cię, sprawdzą twoje umiejętności, zawsze nauczysz się czegoś nowego.
Jesteś więc pewny. A skoro masz już brytyjskie dokumenty: idź szukaj pracy w zawodzie.
Od teraz masz już znacznie lepszą, wiedzę niż ja na początku.
Na starcie jesteś więc już znacznie mocno przede mną.
Pisząc tego bloga poruszyłem
wszystkie najważniejsze tematy - od formalności przed przybyciem tutaj, do tych już na miejscu. Przez wszelkie niezbędniki potrzebne do przetrwania.
Jest sporo moich prywatnych doświadczeń. Szczegółowe opisy formalności. Dokumentacja kilku fajnych karier robionych przez Polaków. Oraz kilka rad i przykładów dotyczących po prostu zwykłego życia w UK, czy nawet finansów, lub marketingu - z racji wykonywanej przeze mnie wcześniej pracy. Możesz nawet przyjechać tutaj nawet w ciemno, nawet jeśli nie masz do kogo. A i tak sobie poradzisz:
więcej tutaj.
Co będzie ze mną?
Zamierzam się bawić. Kosztować życia. To zdecydowanie najwyższy czas. Nie dla mnie kredyty 40 - 50 lat w Polsce. Zostawiam to innym. Ja mam prawo mieć bardzo luźne życie, a wszystko zapowiada się, że będzie już coraz łatwiej. Lepsze ubrania, podróże.
Imprezy. Fajne miejsca z jedzeniem. Po prostu - jak każdemu należy mi się. I nie dajcie sobie wcisnąć nigdy w życiu, że to wszystko jest dostępne tylko dla wybranych -
bo nie jest. Oczywiście: wszystko będzie dalej opisywane z perspektywy życia w Wielkiej Brytanii, bo tutaj aktualnie mieszkam.
Będę się na pewno dalej kształcił. Finanse, ekonomia, marketing. Języki.
Gry :):):):):):):)
Robił to wszystko co sprawia mi dalej przyjemność. Uwielbiam się uczyć, i nie zamierzam przestawać. Oczywiście - każdym moim nowym spostrzeżeniem postaram się podzielić z Wami. Abyście też mogli tego samego skosztować.
Swoją drogą: może portugalski? :)
Dla jasności: wszystko jak cały czas było (i będzie) dalej pod użytkownika. To nie jeden z tych blogów, którego ślepo wpatrzeni wyznawcy komentują i lakują każde zdjęcie czy zdanie. Oczywiście znajdziecie tutaj też nieco luzu. Ale ten blog ma być głównie miejscem, gdzie wszelkiej maści ambitni ludzie będą mogli zasięgnąć kilka okruchów inspiracji, ale i wiedzy zarówno tej mniej - jak i tej bardziej fachowej.
Pozdrawiam serdecznie. I życzę powodzenia przy realizacji własnych planów.
Chcesz dowiedzieć się więcej o zarobkach tutaj, myślisz nad tym czy wyjechać? Umów się na konsultacje - wszystko objaśnie. Najlepiej napisz na barteknowakwuk@gmail.com