Dziś przykładowo upiekłem samemu chleb. Niby nic, ale mój własny zrobiony moimi rękami. W zasadzie to zrobiłem go z przekory i braku pieniędzy: sklep był za daleko a jeszcze dalej był bankomat. Jeszcze raz: doskonały przykład jakie możliwości dają pieniądze: gdybym miał je przy sobie zapewne poszedłbym i go po prostu kupił; a tak to musiałem się natrudzić i zrobić coś samemu: z chrupiącą skórką, lepszym smakiem, z dodatkami płatków owsianych w środku.
Oto i on upieczony wyłącznie przeze mnie. |
Miałem więc możliwość wykazania się tylko dzięki temu, że a) kupiłem coś za te pieniądze zarobione już wcześniej b) te które mam obecnie były stanowczo za daleko, szczególnie w tak mroźną i okropną pogodę ;)
Taki właśnie sympatyczny widok spotykał mnie zaraz po wyjściu z pracy. |
Przez ponad rok mojego zatrudnienia, codziennie stawiałem się więc do pracy z szerokim uśmiechem, ogromną motywacją myśląc, że jeśli będę się starał to kiedyś na pewno będę wyżej szczególnie, że oddawałem się cały temu zajęciu w 110 procentach. I stało się. Przekierowano mnie na inny projekt, lepiej płatny, ale wymagający więcej wysiłku. Myślę, że bardzo ambitny jak na mój młody wiek szczególnie, że z całej ponad 200 osobowej firmy. W praktyce jednak dla mnie prywatnie moje nowe zajęcie nie różniło się specjalnie od tego co robiłem wcześniej. I szczerze przyznam, że zaczęło mnie to ogromnie uwierać. To był pierwszy raz kiedy zacząłem gorzknieć w pracy. To bardzo nie przyjemne uczucie: nie wiesz tak naprawdę co się z Tobą dzieje, spadają Ci wyniki sprzedażowe - również twoje być nie być. Stajesz się coraz bardziej poddenerwowany. Znika uśmiech albo robi się kwaśny, trochę tak jak cały czas zajadał się najkwaśniejszym grejpfrutem; niby jest w porządku smakuje Ci, ale każdy widzi, że coś jest nie tak. Nie mówisz już cześć, tak jak dawniej. Nie gadasz już z kolegami na przerwach. Jest ciężko.
Nie znałem innych sposobów więc użyłem w mojej sytuacji najprostszego: zwolniłem się z końcem wakacji i zmieniłem pracę. Pół roku jednak później wróciłem jednak do firmy. Handlowiec to taki rodzaj działalności, który bardzo uzależnia: masz wygodne krzesło, rozmawiasz z mnóstwem osób, gadasz z kolegami z biurek obok, a jeśli jesteś bardzo dobry, to gadasz więcej z kolegami niż z klientami a i tak wypłaty są bardzo dobre. Było już lepiej i zostałem tam na kolejny rok ale nie było tak cudownie jak dawniej.
Patrząc z perspektywy czasu awanse to coś kompletnie nieprzewidywalnego; możesz go dostać bo bardzo się starasz i jesteś bardzo dobry, ale równie dobrze może go dostać twoja urocza koleżanka z biurka obok;) Warto się samemu obserwować, czy to co robisz w życiu jeszcze sprawia Ci przyjemność a jeśli popadłeś w rutynę zacząć szukać nowej drogi. Jeśli masz spore doświadczenie, oczekujesz wyższego stanowiska w firmie a nic nie wskazuje na to, że je dostaniesz to może najwyższa pora zrobić krok do przodu, zmienić firmę i aplikować wyżej? Osoby z doświadczeniem, są zawsze wszędzie mile widziane. Jeśli nowa firma jest w porządku i ludzie w niej także, to na pewno zadbają o to byś miał jak najlepszy start, szczególnie kiedy pokażesz bardzo się starasz. Jeśli nie - trzeba szukać dalej wpadając czasem na zupełnie nietypowe rozwiązanie.
Ja swoją szkołę średnią planowałem już od podstawówki. Było to jedno z najlepszych techników elektronicznych w mojej okolicy. Przygotowywałem się do niego kilka lat. I ogromnie się na nim zawiodłem. Po roku czasu byłem tam niedostosowanym wrakiem człowieka, bez znajomych i bez wiary w siebie.
Zabrałem więc papiery i zacząłem szukać. Szczerze mówiąc, w ciągu najbliższych dwóch tygodni byłem jeszcze w czterech lub pięciu innych szkołach. Zmieniałem je dokładnie co dwa - trzy dni. W końcu, trafiłem na coś czego kompletnie nie planowałem: szkołę, o której prawie nie słyszałem, z okropną nazwą profilu: socjalny (jak to się kojarzy!?:). I mimo, że otrzymałem promocję do drugiej klasy, to zacząłem ją przewrotnie od pierwszej. I również na pierwszej lekcji pokłóciłem się z nauczycielką od mojego nowego przedmiotu głównego: tym razem języka polskiego.
I na tej samej lekcji, chwilę później zacząłem z nią ponownie rozmawiać. I przez najbliższy rok nauczyłem się więcej o pisaniu i rozumieniu książek niż kiedykolwiek indziej. I o psychologii. I rozumieniu drugiej osoby. Sam mocno odżyłem też jako człowiek. Wrócili znajomi. A ja skierowałem całą swoją energię w stronę humanizmu. Tak naprawdę wtedy zrozumiałem, że to jest to co najbardziej lubię: kontakt z człowiekiem. Bez tego zapewne nigdy nie pomyślałbym aby zostać później handlowcem ani zacząć cokolwiek pisać. Czasem trzeba się mocno pobrudzić, żeby nie stracić swojej prawdziwej natury. Jednak zapewniam, że zawsze warto. W końcu chodzi o Ciebie.
Pozdrawiam z UK,
Piotr Nowak.
P.S
Przepis na chleb jest dokładnie tutaj.
Podoba Ci się ten tekst? Chcesz być na bieżąco? Kliknij przycisk obserwuj. Zapraszam również do komentowania i zadawania pytań :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz