piątek, 6 lutego 2015

Pół żartem - pół serio: jak otrzymać awans w pracy.

Kiedy zaczynałem swoją pierwszą prawdziwą pracę byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Uwielbiam zarabiać pieniądze i jeszcze bardziej uwielbiam możliwości jakie one dają.
Dziś przykładowo upiekłem samemu chleb. Niby nic, ale mój własny zrobiony moimi rękami. W zasadzie to zrobiłem go z przekory i braku pieniędzy: sklep był za daleko a jeszcze dalej był bankomat. Jeszcze raz: doskonały przykład jakie możliwości dają pieniądze: gdybym miał je przy sobie zapewne poszedłbym i go po prostu kupił; a tak to musiałem się natrudzić i zrobić coś samemu: z chrupiącą skórką, lepszym smakiem, z dodatkami płatków owsianych w środku.

Oto i on upieczony wyłącznie przeze mnie. 
Miałem więc możliwość wykazania się tylko dzięki temu, że a) kupiłem coś za te pieniądze zarobione już wcześniej b) te które mam obecnie były stanowczo za daleko, szczególnie w tak mroźną i okropną pogodę ;)

Wracając jednak do głównego tematu. Faktycznie: muszę przyznać, że moja pierwsza prawdziwa praca mi się udała. Pracowałem wtedy nad siedzibą banku - na rynku głównym w Krakowie. Byłem dumnym z siebie handlowcem aktywnym codziennie od 14 do 21 z wyjątkiem Sobót i Niedziel. Z szczególnie przyjemnym widokiem na osłonecznione w lecie Sukiennice i spacerujących ludzi. Miałem wtedy 19 lat i z racji bardzo aktywnego, szczególnie nocnego trybu życia, godziny oraz lokalizacja były elementem kluczowym a wręcz strategicznym dla mojego być nie być. Dlaczego używam wielokrotnie zwrotu "pierwsza prawdziwa praca"? Dokładnie dlatego, że ten ówczesny pracodawca płacił zawsze w terminie, że oferował szeroką gamę szkoleń podnoszących moje kwalifikacje, oraz zawsze dbał o swoich pracowników na wiele różnych sposobów: np oferując za dobre efekty, dodatkowe granty. Wielu innych  - wcześniejszych mnie zatrudniających mogłoby się się od niego sporo w tamtym czasie nauczyć. Na początek haseł: normalność, zdrowy rozsądek, piąta klepka, szacunek.

Taki właśnie sympatyczny widok spotykał mnie zaraz po wyjściu z pracy. 
Przez ponad rok mojego zatrudnienia, codziennie stawiałem się więc do pracy z szerokim uśmiechem, ogromną motywacją myśląc, że jeśli będę się starał to kiedyś na pewno będę wyżej szczególnie, że oddawałem się cały temu zajęciu w 110 procentach. I stało się. Przekierowano mnie na inny projekt, lepiej płatny, ale wymagający więcej wysiłku. Myślę, że bardzo ambitny jak na mój młody wiek szczególnie, że z całej ponad 200 osobowej firmy. W praktyce jednak dla mnie prywatnie moje nowe zajęcie nie różniło się specjalnie od tego co robiłem wcześniej. I szczerze przyznam, że zaczęło mnie to ogromnie uwierać. To był pierwszy raz kiedy zacząłem gorzknieć w pracy. To bardzo nie przyjemne uczucie: nie wiesz tak naprawdę co się z Tobą dzieje, spadają Ci wyniki sprzedażowe - również twoje być nie być. Stajesz się coraz bardziej poddenerwowany. Znika uśmiech albo robi się kwaśny, trochę tak jak cały czas zajadał się najkwaśniejszym grejpfrutem; niby jest w porządku smakuje Ci, ale każdy widzi, że coś jest nie tak. Nie mówisz już cześć, tak jak dawniej. Nie gadasz już z kolegami na przerwach. Jest ciężko.

Nie znałem innych sposobów więc użyłem w mojej sytuacji najprostszego: zwolniłem się z końcem wakacji i zmieniłem pracę. Pół roku jednak później wróciłem jednak do firmy. Handlowiec to taki rodzaj działalności, który bardzo uzależnia: masz wygodne krzesło, rozmawiasz z mnóstwem osób, gadasz z kolegami z biurek obok, a jeśli jesteś bardzo dobry, to gadasz więcej z kolegami niż z klientami a i tak wypłaty są bardzo dobre. Było już lepiej i zostałem tam na kolejny rok ale nie było tak cudownie jak dawniej.

Patrząc z perspektywy czasu awanse to coś kompletnie nieprzewidywalnego; możesz go dostać bo bardzo się starasz i jesteś bardzo dobry, ale równie dobrze może go dostać twoja urocza koleżanka z biurka obok;) Warto się  samemu obserwować, czy to co robisz w życiu jeszcze sprawia Ci przyjemność a jeśli popadłeś w rutynę zacząć szukać nowej drogi. Jeśli masz spore doświadczenie, oczekujesz wyższego stanowiska w firmie a nic nie wskazuje na to, że je dostaniesz to może najwyższa pora zrobić krok do przodu, zmienić firmę i aplikować wyżej? Osoby z doświadczeniem, są zawsze wszędzie mile widziane. Jeśli nowa firma jest w porządku i ludzie w niej także, to na pewno zadbają o to byś miał jak najlepszy start, szczególnie kiedy pokażesz bardzo się starasz. Jeśli nie - trzeba szukać dalej wpadając czasem na zupełnie nietypowe rozwiązanie.

Ja swoją szkołę średnią planowałem już od podstawówki. Było to jedno z najlepszych techników elektronicznych w mojej okolicy. Przygotowywałem się do niego kilka lat. I ogromnie się na nim zawiodłem. Po roku czasu byłem tam niedostosowanym wrakiem człowieka, bez znajomych i bez wiary w siebie.
Zabrałem więc papiery i zacząłem szukać. Szczerze mówiąc, w ciągu najbliższych dwóch tygodni byłem jeszcze w czterech lub pięciu innych szkołach. Zmieniałem je dokładnie co dwa - trzy dni. W końcu, trafiłem na coś czego kompletnie nie planowałem: szkołę, o której prawie nie słyszałem, z okropną nazwą profilu: socjalny (jak to się kojarzy!?:). I mimo, że otrzymałem promocję do drugiej klasy, to zacząłem ją przewrotnie od pierwszej. I również na pierwszej lekcji pokłóciłem się z nauczycielką od mojego nowego przedmiotu głównego: tym razem języka polskiego.
I na tej samej lekcji, chwilę później zacząłem z nią ponownie rozmawiać. I przez najbliższy rok nauczyłem się więcej o pisaniu i rozumieniu książek niż kiedykolwiek indziej. I o psychologii. I rozumieniu drugiej osoby. Sam mocno odżyłem też jako człowiek. Wrócili znajomi. A ja skierowałem całą swoją energię w stronę humanizmu. Tak naprawdę wtedy zrozumiałem, że to jest to co najbardziej lubię: kontakt z człowiekiem. Bez tego zapewne nigdy nie pomyślałbym aby zostać później handlowcem ani zacząć cokolwiek pisać. Czasem trzeba się mocno pobrudzić, żeby nie stracić swojej prawdziwej natury. Jednak zapewniam, że zawsze warto. W końcu chodzi o Ciebie.

Budynek, w którym spędziłem najlepsze lata swojej młodości. Szkoła miała niesamowity rodzinny klimat, fantastycznych nauczycieli. Podczas drugiej wojny światowej mieścił się w niej szpital. Był to także pierwszy budynek w tej dzielnicy- istnieją zdjęcia, gdzie prócz niego widać jeszcze tylko kopiec Kościuszki. 


Pozdrawiam z UK,
Piotr Nowak.

P.S
Przepis na chleb jest dokładnie tutaj.


Podoba Ci się ten tekst? Chcesz być na bieżąco? Kliknij przycisk obserwuj. Zapraszam również do komentowania i zadawania pytań :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz