środa, 23 września 2015

Motywacja po brytyjsku - chyba najlepszy przykład jaki mógł mnie spotkać:) Lecimy do Nowego Jorku?:)

Ann była Brytyjką w pełnym tego słowa znaczeniu: delikatne rysy twarzy,  wrodzona uprzejmość, jasna cera, jasne blond włosy. Pewien unikalny klasyczny styl. Tak się ostatnio złożyło, że odbyła wakacyjną podróż do NYC i właśnie z niej wróciła. Kiedyś również tam byłem, wobec czego zawiązał się wspólny temat w pracy na nieco dłuższą chwilę - opowieści, wymianę doświadczeń, pytania i wrażenia.

Czasem nieśmiało marzyłem o tym, że mógłbym się tam powtórnie znaleźć - już jako dorosły człowiek. Zobaczyć to miasto z innej perspektywy.

Rozmowa tymczasem się dłużyła, a kiedy dobiegała końca Ann bardzo szczerze i niemal tak tylko wprost jak się da powiedziała do mnie:

You should try it! (w sensie, że again:))

I przyznam szczerze, że wtedy coś we mnie mocno zaskoczyło.

A co gdyby jednak spróbować?

Zacząłem wyobrażać sobie te wszystkie miejsca, w których byłem, tam gdzie spędzałem czas wolny, gdzie się bawiłem, tylko że w zupełnie nowej - "dojrzałej" dla mnie odsłonie. Wraz ze wszystkimi wadami i zaletami tej metropolii (w sumie ma chyba więcej zalet:)).

Tak więc, wróciłem do domu i pierwsze co zrobiłem to napisałem do znajomej stewardesy polskiego pochodzenia, którą niedawno poznałem, a która mieszka tam na co dzień (jak ma czas;)).
Okazało się, że formalności mogą nie być takie skomplikowane, i jest całkiem duża szansa, że już w przyszłym roku będę mógł tam zawitać:)

Mówi się, że Nowy Jork to takie miejsce, w którym jeżeli sobie poradzisz to już poradzisz sobie wszędzie. Cóż. Challenge Accepted :) A może tak bardzo mi się spodoba, i trzeba będzie zmienić nazwę strony na "Jak przetrwać w Nowym Jorku"?:)

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz