poniedziałek, 7 września 2015

Kolejny raz obalam mit o służbie zdrowia. Tym razem na przykładzie na przykładzie wizyty u brytyjskiego dentysty. Jest świetnie i tanio.

Tak więc zdarzyło się nieuchronne - ząb, który od trzech lat był prawie martwy (po kanałowym leczeniu) w końcu zaczął ostatecznie zakańczać swój żywot w bardzo nie uprzejmy sposób. Mianowicie: infekcją. 

Na początku lekko pobolewał. Potem było już tylko gorzej - trzeba było działać. 

Nie było łatwo, gdyż każdy polecał nam polskich stomatologów. Niestety wydaje mi się, że my uczęszczamy do nich z pewnego przymusu, jaki sami sobie w głowach stworzyliśmy, a to błąd bo mocno na tym tracimy. Dlaczego? Przyznam szczerze, że cena 40 funtów za konsultacje, w której nie podaje się antybiotyków (bo nie). A następnie namawianie na aparat ortodontyczny przez cały czas wizyty, przy takim uciążliwym i wciąż istniejącym problemie wydaje mi się ekstremalnie dziwnym podejściem do pacjenta.

Jak zareagował brytyjski lekarz?    

Pierwsza nasza wizyta u Brytyjczyka odbyła się już następnego dnia po wizycie u polskiego "specjalisty". I ten od razu zaproponował użycie leków - by nie narażać na nic bardziej inwazyjnego. Za wizytę nie zapłaciliśmy kompletnie nic, jedyny koszt jaki ponieśliśmy dotyczył leków - było to około 8 funtów. 

Niestety ząb nie dawał za wygraną. 

I po nieco ponad tygodniu walki o niego trzeba było poddać się: a więc umówić na zabieg wyrwania. 

Znów mile nas zaskoczono: wizyta również odbyła się na następny dzień po naszym telefonie (szczerze mówiąc mogliśmy umówić się nawet na "teraz" jednak z racji, że dzwoniliśmy z pracy było już za późno). 

Samo wyrywanie trwało około 15 minut maks łącznie z oczekiwaniem w poczekalni. Asystowały nam dwie pielęgniarki. Prócz pewnej traumy związanej z samym zabiegiem nie było, aż tak źle. Oczywiście zabieg przeprowadzono pod znieczuleniem :)

Następnie otrzymaliśmy wypis od lekarza. Oraz instrukcje jak należy dalej postępować z raną. 
Oczywiście lekarz jasno i wyraźnie powiedział: gdyby były jakieś problemy, proszę nie czekać tylko przychodzić. Dostaliśmy również numer na  specjalny ostry dyżur w razie gdyby faktycznie było bardzo źle. Przyznam szczerze, że czuliśmy się bardzo komfortowo. Za całą wizytę zapłaciliśmy dokładnie osiemnaście funtów - myślę, że bardzo przyzwoita cena. 

Zemsta ząbka 2.0 

Lekarz ostrzegał, że czasem może boleć. Jednak ból coraz bardziej robił się nie do zniesienia. Wobec tego postanowiliśmy tuż po weekendzie znów się odezwać do kliniki. I słusznie. Okazało się, że pojawiła się ropa. Lekarz wyczyścił ranę. Założył lekarstwo, i przepisał dla pewności jeszcze lek podawany doustnie. Sama wizyta nie kosztowała nas kompletnie nic. Jedynie musieliśmy zapłacić za ów lek w aptece. Kazano nam się również zgłaszać kiedy tylko zajdzie taka potrzeba.

Prawdę mówiąc odwiedziliśmy go jeszcze dwa razy aby skontrolować stan rany, oraz zmienić lekarstwo (bo niby czemu nie). Te wizyty były już totalnie bezpłatne.

Zakończenie

Wszystko zagoiło się i moja dziewczyna nie ma kompletnie żadnych problemów. Jesteśmy ogromnie wdzięczni, że starano się uniknąć metod chirurgicznych i potraktowano je dopiero jako ostateczność. Szczerze mówiąc, można było od początku prowadzenia nas wyczuć głębokie współczucie i zaangażowanie w sytuacje - szczególnie po tym jak zauważył stan ropny. Nigdy nie dano nam odczuć, że jesteśmy problemem, a wizyty przebiegały zawsze jak najbardziej wzorowo - łącznie z tym, że zadawaliśmy mnóstwo (czasem nawet nieco głupich) pytań. 

Jak myślicie teraz: kiedy będziemy szukali dziewczynie ortodonty (bo ona faktycznie pragnie mieć aparat) gdzie w pierwszej kolejności się skierujemy po poradę? :)  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz