Oszczędziliśmy tu mnóstwo pieniędzy przez ostatnie pół roku. Bez de facto żadnych zobowiązań prócz pracy (ciężkiej bo fizycznej), ale jednak się udało. Po czterech miesiącach stać nas było na to aby wrócić na Boże Narodzenie do Polski, kupić bilety na powrót do Anglii, zabezpieczyć swoją przyszłość tutaj na przynajmniej miesiąc i kupić super prezenty dla rodziny. Ojciec dziewczyny dostał na przykład dokładnie taki tablet jak poniżej. Jej mama z kolei profesjonalny nóż szefa kuchni. Znam ich dość długo - wiem, że ze znacznie mniejszych prezentów również by się ogromnie cieszyli, jednak bardzo często mogliśmy na nich liczyć, wobec czego wyszło jak wyszło:)
Miała być e-ramka, ale czasem można też zaszaleć;) |
Vis a vis jednak tego wszystkiego zdarzyła mi się nie dawno zupełnie inna sytuacja: rozmawiałem z nowo poznanym znajomych; okazało się że jest tutaj znacznie dłużej niż my (w zasadzie drugie tyle) a jego bilans oszczędności jest prawdę mówiąc bliski zeru. Ogromnie przykro mi się zrobiło. Wiem, że osoba z którą rozmawiałem jest akurat jedną z tych ciężko pracujących. Zacząłem się więc zastanawiać, co mogło stanąć na przeszkodzie w tym, że my mogliśmy a on nie.
Kiedy byłem małym chłopcem ogromnie uwielbiałem roboty wszelakiej maści. Byłem nawet fanem "Genearała Daimosa":
Mój pierwszy "idol" |
Pamiętam jak zobaczyłem swojego pierwszego robota w sklepie z zabawkami; miałem wtedy maksymalnie z pięć lat, ale ten moment utkwił mi bardzo w pamięci. Było przeraźliwie zimno i ciemno, szedłem z mamą za rękę a on dosłownie patrzył się do mnie z za wystawy. Był po drugiej stronie chodnika w sklepie, w którym dzisiaj jest pralnia. Cały kwadratowy, z okrągłymi oczyma i pięcioma guzikami, a każdy z przycisków miał inną "moc" - wobec czego nawiązywał do robota z kreskówki dla mnie tak mocno, że wtedy pierwszy raz tak ogromnie poczułem to niewiarygodne uczucie, że muszę to mieć.
Niestety, kosztował mnóstwo pieniędzy a ja jako czterolatek tyle nie miałem. Mama wpadła więc na pomysł, aby pieniądze mi dawać (jeszcze te stare, przed denominacją), a ja będę je odkładał. Pamiętam, że bez dłuższego wahania, się wtedy zgodziłem. Nie wiem ile czasu na to zbierałem. Wiem, że podniszczona skarbonka piesek była konkretnie wypchana żółtymi i srebrnymi monetami z różnymi panami oraz innymi papierowymi pieniędzmi (w sumie skoro przed denominacją, to był to chyba jeden ciul, że się tak nieładnie wyrażę;). Trochę mi brakowało, ale ponoć niewiele, więc mama postanowiła mi się dołożyć. W końcu go kupiliśmy (co za szczęście, że żaden inny dzieciak przede mną na niego nie zbierał;). Wyglądał mniej więcej tak i był dla mnie najwspanialszym robotem na świecie:
Tą lekcję nie zapamiętałem jednak na długo. Jako dziecko, nie miałem w końcu za dużo wydatków. Moment przełomowy w moim życiu pojawił się w pierwszej klasie podstawówki. Mama, znalazła lepszą pracę, wobec czego mogła mi dawać naprawdę dużo pieniędzy - około pięć złotych dziennie. Powiem jeszcze, że wtedy za złotówkę można było kupić coś w stylu: soczek, paczka czipsów, lizak, guma do żucia. Za pięć złotych byłem więc podstawówkowym królem życia:) Pamiętam, jak chodziłem rano przed lekcjami do sklepiku szkolnegoz kolegami i kupowałem tyle Laysów ile się tylko dało. Na prawdę nie wiem gdzie to wszystko mogłem zmieścić. Stan ten nie trwał jednak długo bo okazało się, że po miesiącu otrzymywania takich pieniędzy znalazłem sobie jakąś inną wybitnie potrzebną zachciankę zabawkę. I okazało się, że mimo otrzymywania całej tej ogromnej gotówki, nie mam kompletnie nic. Zabawki, którą wtedy chciałem kupić nigdy sobie nie kupiłem, ale mama wzięła jeszcze raz pięć złotych do ręki, podniosła je wysoko i pokazała: "to jest pięć złotych i to jest bardzo dużo pieniędzy, pomyśl sobie ile będziesz miał, jeśli odłożysz z każdego tygodnia jedną piątkę przez miesiąc". Pamiętam doskonale ten moment: oczy mi się ogromnie zeszkliły, zacząłem sobie wyobrażać co mogę sobie za to kupić, niemal poczułem się ogromnie bogaty. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że był to moment przełomowy w moim życiu. Odtąd moja skarbonka była zawsze wypchana pieniędzmi a ja mogłem pozwalać sobie na co tylko chciałem. Drewniane modele do składania. Kaczor Donald. Plastikowe żołnierzyki. Miałem tego masę! I tylko dzięki mnie!
Stary Sknerus Mckwacz, też nauczył mnie co nieco o finansach ;) |
Ta lekcja, nauczyła mnie prócz oszczędzania jakie przydało mi się i w Gimnazjum i w Liceum, jeszcze lepszej umiejętności: planowania finansów. Tak jak wtedy potrafiłem zaplanować ile mogę w danym tygodniu wydać z kieszonkowego, tak w dorosłym życiu mogłem zaplanować ile mogę wydać z własnej pensji. Było to ogromnie ważne z jednego powodu: byłem początkującym handlowcem a Ci na początku, niemal zawsze nie mają stałej pensji: zawsze jest ona średnia bądź niska (bądź bardzo niska:)). A oprócz planowania i oszczędzania, zacząłem wyrabiać sobie także coś innego równie ważnego: porównywałem i zapamiętywałem ceny w różnych sklepach. Sprawdzałem szczegóły produktów: co ma większą jakość, co się opłaca i na ile. Na dłuższą metę zaoszczędziłem w Polsce na tym sporo. Tutaj w UK także.
Nie da się, kiedy pewne lekcje nie są odpowiednio przerobione właściwie oszczędzać. Nawyk jest ogromnie trudny do wyrobienia, szczególnie na początku - kiedy jeszcze nigdy nie próbowałeś tej metody na sfinansowanie swoich marzeń. Dodatkowo każde odjęcie sobie środków, szczególnie kiedy jesteśmy przyzwyczajeni do pewnego komfortu jest bardzo bolesne wiem to przecież z własnego doświadczenia. Pamiętaj więc na początek: oszczędności, szczególnie w dorosłym życiu dają ogromne poczucie pewności siebie i bezpieczeństwa, a jeśli nigdy ich nie czyniłeś to radzę na początek: zapisać na co dokładnie oszczędzamy, kupić sobie fajną skarbonkę i oszczędzać nawet pięć dziesięć futnów/ złotych tygodniowo lub miesięcznie. Z czasem zapewne uznamy, że kwota ta jest za duża lub za mała na szybkie osiągnięcie naszego celu i ją odpowiednio zwiększymy odpowiednio do naszych potrzeb i naszego komfortu. Wszystko na spokojnie. I odpowiednimi metodami.
Pozdrawiam z Wielkiej Brytanii,
Piotr Nowak.
Podoba Ci się ten tekst? Chcesz być na bieżąco? Kliknij przycisk obserwuj. Zapraszam również do komentowania i zadawania pytań :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz