http://jakwyjechacdoanglii.blogspot.com/2015/02/zrob-to-w-anglii-nie-zabraknie-ci.html
A teraz czas na coś większego. Może zacznijmy od tego, że będąc jeszcze w Polsce i mając około szesnastu lat, bardzo często zdarzało mi się odwiedzać mojego znajomego z Krzeszowic. Tam gdzie mieszkał miał bezpłatny dostęp do ogromnej siłowni i nowoczesnych maszyn co było dla nas prawdziwie wyjątkową okazją. Uwielbiałem go także odwiedzać bo jest niezwykle interesującym człowiekiem i robiłem to bardzo regularnie przez całe liceum. Spotkania te miały jeszcze jeden wyjątkowy atut: pod koniec trzeciej klasy szkoły średniej, na peronie z którego wysiadałem otworzono, jeden z najlepszych antykwariatów jakikolwiek widziałem. Nazwany "Przy Peronie" był zrobiony w przestrzeni starych kas biletowych i poczekalni. Pomieszczenie zostało jednakże gruntownie przebudowane: wszak wyrzucono z niego wszystkie meble - było więc ogromne, a na ich miejscu pojawiły się półki z książkami i wygodne kanapy. Co więcej każdy klient miał bezpłatny dostęp do kawy i herbaty. Istniało też jeszcze jedno specjalnie wydzielone pomieszczenie: teren na zajęcia dla dzieci, które odbywały się w weekendy. Sama prowadząca ten interes niezwykle miłą osobą z doświadczeniem pedagogicznym, cierpliwością i gigantyczną wiedzą o książkach. Zrobiła coś bardzo wyrazistego, z bajońskim rozmachem, za co niezwykle mocno trzymałem kciuki. Niestety, okazało się iż mimo szerokiej oferty, mnóstwa pomysłów oraz serca jakie w to włożyła firma upadła jeszcze przed nowym rokiem.
Tutaj z kolei, w Wielkiej Brytanii ludzie zaczynają zupełnie inaczej swoją przygodę z własnym sklepem czy jakimkolwiek innym biznesem. Nie tak dawno bo na początku Stycznia otwarto w mojej okolicy, kolejnego zresztą na tej samej na ulicy spożywczaka. Wiem, że ciężko porównywać sklep do antykwariatu, ale piszę to celowo aby uświadomić pewną sytuacje jaka miała tu miejsce. Tym bardziej, że sklep ma ruch taki jak inne sklepy: nie za duży, nie za mały. A wystrój pozostawia dużo do życzenia: do niedawna było umiarkowanie czysto, półki na których stoją produkty były podniszczone i dopiero niedawno zostały odmalowane, ale bez zbytniej finezji; w zwykłym kolorze białym. Sam sklep był dość mały i wąski tak, że we dwójkę trzeba ostrożnie przechodzić by czegoś nie zrzucić. Widać, że był robiony najniższym kosztem i bardzo szybko. Ma przeciętny szyld stworzony w przeciętnie ładnym odcieniu zieleni z Times New Roman, który nie odróżnia go od innych. Wracając do wnętrza - do niedawna oferta była bardziej niż uboga - dopiero ostatnio poszerzono go o takie artykuły: jak mrożonki, nabiał, alkohole, czy gazety. Z drugiej strony z dnia na dzień widać, że coś się tu dzieje. Mimo trudności i przeciwności funkcjonuje i zawsze ktoś w nim robi zakupy (to trzeba przyznać: właściciele są przemiłymi, inteligentnymi ludźmi a sklep jest czynny od siódmej rano do godziny dwudziestej drugiej). Przedwczoraj zburzono w nim ściankę działową jest więc dwa razy większy i bardzo poszerzono ofertę, wymieniając półki na nowe. Posiadacze mają świetny humor i nic nie wskazuje na to by coś się miało zmienić na gorsze, wręcz przeciwnie.
Na osobną historię zasługuje też kolega mojej bardzo dobrej znajomej. Chłopak po dziesięciu latach pracy w Fish and Chips postanowił otworzyć własny lokal w tym typie. Sprzedał więc działkę rodziców za miastem, dobrał jeszcze pieniądze z kredytu (nie wiem na ile było to poważne, ale ponoć jego ojciec stwierdził, iż jeśli to nie ruszy zostanie wydziedziczony z rodziny;)). I zniknął na rok czasu, łącznie z weekendami - to znaczy od momentu założenia własnej działalności. Od tego momentu zajmował się tam wszystkim: od obsługi klientów, przez roznoszenie ulotek, przez przywożenie towarów z hurtowni. Prócz siebie miał na utrzymaniu także kilku pracowników. Po roku czasu wrócił do swoich ale zupełnie odmieniony; lepszy i bogatszy. W praktyce knajpą zarządza manager a on od dłuższego czasu podróżuje i spełnia swoje marzenia: nie tak dawno na przykład sprawił sobie przeszczep włosów.
Jeśli dalej nie wierzysz jakie tu są możliwości, to nieco poniżej znajduje się artykuł o dwudziestotrzylatce, która otwarła w Manchesterze własną burgerownie. Nie małą budkę z burgerami ale burgerownie z prawdziwego zdarzenia - zdobyła pieniądze od inwestorów, wynajęła potężny lokal, zwolniła się z przyjemnej bankowej posady i zaryzykowała. Patrzy bardzo optymistycznie w przyszłość.
Wiele osób tutaj prowadzi tutaj rodzinne biznesy - jest wręcz ich zatrzęsienie. Często otwierane są przez ludzi, którzy nie mają kompletnie żadnej wiedzy o handlu. I nigdy wcześniej nie pracowali w obsłudze klienta, mają problemy z wysławianiem się, a jednak duża część z tych firm działa i funkcjonuje. Fakt- na pewnej granicy, ale przynosi też taki dochód, iż rodzina jest się wstanie utrzymać utrzymać na przyzwoitym poziomie.
Posłużyłem się w tym tekście bardzo wieloma uproszczeniami. Analiza każdego przykładu jest bardzo krótka, a o sukcesie decyduje wiele czynników. Zapewne może być też tak, iż właścicielka antykwariatu popełniła jakieś bardzo radykalne błędy i dlatego musiała zamknąć działalność. Jednakże - kwota wolna od podatku w Polsce to tylko trzy tysiące złotych. W praktyce oznacza to, że niemal od razu musisz ten podatek uiścić. W Anglii to ponad sześćdziesiąt tysięcy złotych. Jeśli zatrudnisz pięć osób, musisz opłacić za każdą z nich ZUS w wysokości około pięćset zł czyli dwa i pół tysiąca a po roku jeszcze więcej. W Anglii za ubezpieczenie zdrowotne każdego pracownika płacisz około piętnastu funtów, czyli trzysta siedemdziesiąt pięć złotych za wszystkich i tylko to. Nic mniej nic więcej. Wiem więc jedno: jakby nie patrzeć łatwiej Ci zacząć tam, gdzie ktoś daje Ci mnóstwo ułatwień i pozwala na popełnianie tych błędów aniżeli w miejscu, które od razu narzuca rygor i ogromne wymagania, bo można się nieźle wkopać;)
Pozdrawiam ciepło z Anglii,
Piotr Nowak
P.S.
Klikając na grafikę wyświetli się Wam zdjęcie w przyzwoitej rozdzielczości, umożliwiające przeczytanie całego artykułu - polecam.
Podoba Ci się ten tekst? Chcesz być na bieżąco? Kliknij przycisk obserwuj. Zapraszam również do komentowania i zadawania pytań :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz