Nie tak dawno złapałem się na smutnym spostrzeżeniu, że wcale nie jestem taki jak kiedyś. Lub: w wielu przypadkach polubiłem czynności, które robię na co dzień ale polubiłem je bo musiałem.
A co z tymi, które kiedyś mnie naprawdę lubiły?
Zdecydowanie warto było by sobie je przypomnieć.
Zaczęło się od małej karteczki. Przykleiłem ją sobie nad biurkiem, ot aby zaszczepiła we mnie z powrotem to co miałem i w czym zakochiwałem się regularnie. Nie jest ona najładniejsza, mimo wszystko tekst i przesłanie jakie na niej wydrukowałem w tym momencie mojego życia, jest dla mnie najważniejszy.
To zdecydowanie najbrzydsze zdjęcie na tym blogu, ale prawdopodobnie najbardziej treściwe. |
Uwielbiałem za dzieciaka majstrować. Tworzyć, budować, sprawdzać, reperować, przerabiać. W gimnazjum tworzyłem już całkiem zaawansowane modele latających samolotów, albo budowałem różne urządzenia, które pozwalały mi tworzyć inne urządzenia: wiertarki stołowe, dremle etc.
Dzięki temu mogłem mieć auta sterowane przez komputer, Pcta chłodzonego wodą, własny wzmacniacz do wieży i inne takie zabawki.
Zresztą za ojca chrzestnego zawsze miałem tego pana. On pokazywał, że można zrobić coś z niczego.
W końcu pojawił się w mej głowie pomysł. Co gdyby zrobić sobie w domu ogród? Hodowlą terrarystyczną również się zajmowałem z powodzeniem. Jakby to było, gdybym teraz do tego wrócił.
Jest to bardzo przyjemne hobby. Nie wymaga dużo pracy, masz z tym nieco zabawy. Tego samego dnia wziąłem się do działania - zresztą inspiracja jaką znalazłem w internecie prezentowała się świetnie.
Świetną sprawą przy budowie czegoś takiego jest to, że możesz poprowadzić projekt według własnego uznania. Liczy się kreatywność! |
Kupiłem więc ogromny słój, żwirek akwarystyczny, ziemię - zacząłem układać w głowie jakby wszystko ułożyć. Zależało mi na czymś ładnym, estetycznym, nawet na sam początek prostym do zrobienia. Trwało do około 30stu minut i przyznam szczerze było ogromnie relaksujące. Jak wyszło?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz