niedziela, 16 sierpnia 2015

Gruntowne dopełnienie całej strony: kiedy bardzo chcesz wyjechać a kompletnie nie masz do kogo.

Zdaję sobie sprawę, że kiedy decydujesz na wyjazd to prócz zasobów finansowych, będziesz również potrzebował choćby kawałek miejsca aby móc już tutaj w UK wystartować. Czasami jednak nie jest to łatwe i też ku temu napisałem ten post - aby dać konkretną wskazówkę jak można postąpić, by być względnie bezpiecznym, zaopatrzonym w podstawowe środki do życia, oraz co zrobić by jak najszybciej stanąć na nogach. 

Znam oczywiście historie gdzie ludzie jechali do Wielkiej Brytanii samochodem, i w nim nocowali (może i jest to jakieś wyjście?). Jak również sytuacje kiedy młody człowiek wyjechał do jednego z krajów azjatyckich, a tam by zarobić i pozwiedzać spał na fotelu to masażu, a kąpieli zażywał dzięki zakupionemu karnetowi na basen. Jeśli jednak jesteś z tych nieco bardziej wygodnych, może warto spróbować innych rozwiązań?:)

Na początek jednak (pisałem o tym w jedynym z pierwszych tekstów, a teraz robię to drugi raz specjalnie) proszę zrób jeszcze jedno: sprawdź swój notes, telefon, czy facebook i czy nie masz jednak kogoś kto już mieszka za granicą w miejscu do którego chcesz wyjechać. Jeśli tak - warto go poprosić, spytać czy byłaby możliwość przenocowania. Nie wstydź się. Zazwyczaj każdy mniej więcej tak zaczynał. Nawet my. Pamiętaj, że w gruncie rzeczy najważniejsze jest twoje bezpieczeństwo i robisz to dokładnie dlatego.

Ważne: czasem osoby, które proszą o taką przysługę zdają się nie myśleć o sytuacji rezydenta; dla niego po prostu to też jest w pewien sposób obciążająca sytuacja i jakby nie patrzeć; pewne duże zobowiązanie. Dlatego radziłbym od razu zasugerować bonifikatę finansową i ustalić ją tuż przed wyjazdem. Zyskujesz wtedy coś jeszcze bardziej cennego: bliskiego informatora, i praktyka który przetarł ślady przed Tobą (gdybyś jednak dalej cierpiał na głód informacji - zawsze gorąco zapraszam do mnie :)).

Co jeżeli mimo twoich starań dalej nie masz wyników?

Wtedy należy obrać inną drogę - również bardzo komfortową i w miarę bezpieczną. Przede wszystkim polecam sprawdzić ofertę hosteli w miejscu, do którego zamierzamy się wybrać i potraktować ją jako bazę wypadową w celu znalezienia odpowiedniego lokum. A może warto wynająć zwykłe mieszkanie przez internet?

Tutaj bardzo bym uważał. Jestem subskrybentem w wielu grupach na Facebook i regularnie zdarza mi się czytać ogłoszenia typu: "Bardzo proszę o pomoc, przyjechaliśmy tutaj z dziewczyną, mieszkanie mieliśmy opłacone, stoimy od trzech godzin pod wyznaczonym numerem domu, niestety - nikt nie odbiera, ani nie odpowiada na nasze wiadomości. Obawiam się że zostaliśmy oszukani".

Dlatego - czy to jest drogie? Moim zdaniem nie. Wszystko zależy od oferty jaką znajdziemy i jak taką rezerwacje potraktujemy. Na warunki jakie się zgodzimy i usytuowanie (polecam szukać i przeglądać takie strony dość często w celu wyłapania okazji - czyli miejsc w miarę atrakcyjnych cenowo, gdzieś w pobliżu centrum). Wiem jednak co myślisz - czy to jest tego warte? Powiem szczerze, że całą mój wkład w wyjazd odrobiliśmy w około 2-3 miesiące - zbytnio nie oszczędzając (w sensie: trzeba było czasem lekko się ograniczyć, ale bez zbędnej przesady; stać nas był raczej na wszystko).   

Co prócz noclegu w zamian zyskujesz? Pamiętaj, że w takich miejscach na ogół zagwarantowane masz śniadanie - nie musisz więc robić dodatkowych większych zakupów, żywność masz na miejscu. Masz również zagwarantowane stanowisko sanitarne - jesteś więc czysty, wyspany, najedzony.

Oczywiście - nie muszę wspominać, że masz dostęp do elektryki i wi-fi?:) Jedynym więc twoim obowiązkiem jest aktualnie obdzwonić odpowiednią ilość miejsc, wyjść z samego rana na miasto i znaleźć dobre lokum - do skutku.

Gdzie szukać najlepiej? Polecam brytyjskie Gumtree Poloniusza oraz grupy na Facebook (dla przykładu: "Polacy w Londynie" albo "Londynek", "Polacy w Leeds", "Mieszkania na wynajem w X-Y"). Tam non stop ogłaszają się osoby które szukają najemców.

Jak pisać by mnie polubili?  

Przede wszystkim: pełnymi zdaniami:) Widzę ciąglę ogłoszenia w stylu: "Witam, wynajmę pokój / mieszkanie od zaraz. Ktoś coś?". Szczerze mówiąc, gdybym ja był wynajmującym bałbym się odezwać do takiej osoby bo jej nawet nie znam. Dlatego gorąco zachęcam przedstaw się: powiedz kilka słów o sobie, skąd jesteś, po co tu przyjechałeś. Kim jesteś z zawodu. Napisz jaki prowadzisz tryb życia (wiem jak to brzmi ale to ważne: czy masz 20 lat i pasuje  Ci mieszkanie ze studentami czy może szukasz spokoju). Kiedy ludzie wiedzą o tobie więcej nawet sami zaczną się zgłaszać - w końcu im też zależy na dobrych, uczciwych lokatorach.

Pamiętaj by odświeżać ogłoszenie. Może warto również wrzucić swoje zdjęcie? Ufam, że dbasz o siebie i, nie jesteś z tych, których boję się spotkać nawet za dnia - jeśli jednak tak, zmień swój wizerunek jak najszybciej - wbrew pozorom on do niczego nie prowadzi :)

Serwisy bookingowe godne polecenia. 

Mógłbym przepisać tutaj serwisy dosłownie z wyszukiwarek i sprawa byłaby załatwiona (dla mnie nie dla Was). Postanowiłem jednak pójść trudniejszą drogą i wykonałem wcześniej mały wywiad - jakich stron używają moi znajomi podczas wyjazdów. Najczęściej wymieniane były te dwa poniżej i to je serdecznie polecam. Pamiętajcie by patrzeć głównie na oferty ze sporą liczbą rekomendacji.

hostelworld.com
booking.com

Czy warto korzystać z takich serwisów jak AirBnB?

Ciężko mi udzielić tutaj jednoznacznej odpowiedzi. Ja osobiście nic wybitnie taniego tam nie znalazłem. Jednakże - czemu by tam także nie próbować? W końcu nic cię to nie kosztuje. Serwis jest przystępnie zaprojektowany i darmowy. A akurat: może będziesz miał szczęście i Tobie coś się trafi?

Chcesz przed samym wyjazdem wiedzieć jeszcze więcej? Może warto skorzystać z rozmowy premium ze mną? Napisz w tej sprawie na barteknowakwuk@gmail.com 

Koniec minimalnej krajowej?! Nadchodzi specjalizacja - wkrótce stanę się licencjonowanym operatorem wózka widłowego!

Tak jest. Po przemyśleniu wszystkich za i przeciw podjąłem ostateczną decyzję. To już zdecydowanie był ku temu najwyższy czas. Jak wiadomo najłatwiejszym i najlepszym sposobem na podniesienie swoich zarobków jest nabycie nowych umiejętności. Mogłem iść starą drogą i spróbować ponownie w handlu, ale bardzo chce czegoś nowego i ekscytującego a to dla mnie właśnie takie jest. 

Sam kurs kosztuje 170 Funtów i trwa trzy dni. Zacznę go dokładnie 5 Września. I otrzymam licencje (w formie karty ze zdjęciem) oraz dyplom.  Szczerze mówiąc nie mogę się już doczekać?

Czy się boję? Szczerze mówiąc nie. Z dwóch powodów. Trzy lata temu zrobiłem kurs prawa jazdy (jestem świetnym kierowcą) więc można powiedzieć, że jakieś doświadczenie mam. Dodatkowo w Marcu po moim nagabywaniu, i wypytywaniu miałem możliwość jeżdżenia przez miesiąc PPT, które wygląda o tak: 


Naturalną więc stanem sytuacji było "pójście wyżej" i tak też się stało.

Co polecam innym? 

Również uczestniczenie w tego typu szkoleniach i kursach. Zauważyłem, że agencje często domyślnie wysyłają wszystkich "jak leci" do zwykłej pracy. Ale jeżeli jesteś już tutaj dłuższy czas (i jesteś sprawdzonym pracownikiem) warto zapytać czy firma nie dysponuje ambitniejszymi zleceniami. Jeżeli nie - szczerze polecam wykonać je we własnym zakresie. 
Jakie szkolenia są warte uwagi? Na pewno warto się zainteresować formą, w której mamy choćby minimalne doświadczenie, albo po prostu nas interesuje. Można więc wyrobić sobie  licencje na spawacza (doskonałe pieniądze - zarówno w UK jak i w Polsce). Zostać operatorem dźwigów i żurawi. Jak i skorzystać ze szkoleń uzupełniających (zawsze dodatkowy atut w CV jak i nowa lepsza praktyczna wiedza - czyli podobnie jak w przypadku kursów ekstremalnej jazdy samochodem osobowym - stajesz się lepszym pewniejszym kierowcą.

Czy to jest śmieszne? 

Myślę, żę wielu z nas jeszcze podnoszenie kwalifikacji może bardzo bawić. Innym się może wydawać, że zawód taki jak tynkach, malarz, cykliniarz to zawody niegodne ich perfekcyjnie czystych i zadbanych rąk. Znam osobiście kilka osób, które śmiało tak myślą (przykre ale to zazwyczaj trzydziestolatkowie na garnuszku rodziców). Jednak te czasy się już kończą. I nawet oni w pewnym momencie zaczęli interesować się taką "gorszą" brudną alternatywą (ba - pytał mnie o tego typu możliwości nawet pewien "jegomość" z korzeniami rodowodowymi). Tak więc: szczerze polecam: dbajmy o swoje interesy a nie oglądajmy się na innych:)   

niedziela, 9 sierpnia 2015

Uwaga: Anglicy bardzo chcą nam oddać swoje pieniądze, i to w gigantycznych ilościach. Kiedy pomożemy im je wydać?

Wy Polacy zbyt dużo się nacierpieliście już w swoim życiu. Zagadał do mnie jeden z Angoli. Powinniście znacznie bardziej dbać o swoje interesy. Szczególnie z Rosją, Niemcami, i USA. 

I coś w tym jest pomyślałem. A w zasadzie to powinniśmy jeszcze bardziej się promować. Prawda jest taka, że wciąż patrzymy na siebie jako na emigrantów z początku XX wieku. Jeżeli wyjazd to tylko w jedną stronę. Lub z powrotem dopiero na późną starość. Wciąż z rozłąką w tle. Najlepiej z garbem:) 

Zawsze nieco uciśnieni lub gorsi. A moim zdaniem nasza prezencja powinna być zdecydowanie nieco inna. Mamy mnóstwo atutów. Jesteśmy wybitnie zdolni. Prawie na każdym kroku słyszymy, że to czego ktoś nie potrafił my zrobiliśmy od ręki.

W gruncie rzeczy to powinniśmy patrzeć na siebie jak starzy wyjadacze - handlowcy.

I piszę to bardzo serio. Bo każda kultura jest na sprzedaż, a nasza jakby nie patrzeć jest wybitnie doskonałym produktem. Mamy heroiczną historię, o której już wspominałem. Ale w zasadzie. Czy my jej dopiero nie odkrywamy? Ja dopiero parę lat temu dowiedziałem się kim są Żołnierze Wyklęci - zresztą świetny materiał na film. Przykro to stwierdzić, ale nie pamiętam żebym uczył się o tym na lekcji historii. A szkoda. Jednak idąc dalej: w każdym mieście jest coś wartego pokazania od historii wojennych do nowoczesnej architektury. 

Mamy również folklor. Który jakby nie patrzyć już jest wykorzystywany w atrakcyjny dla widza sposób. Może z błędami. Może podważający naszą kulturę i dla niektórych oburzający. Ale zdecydowanie: to pewien krok do przodu. 

Innym bardzo nieobecnym i znacznie niedowartościowanym atutem, jest na świecie nasza rodzima polska kuchnia. I to okropnie boli. Bo mamy wszelkie możliwości by na niej doskonale zarabiać. 

Prawdą jest, że cieszy mnie jeżeli tutaj idę gdzieś zjeść. Uwielbiam próbować. Tutaj mam dostęp do jedzenia z całego świata. I to jest super.

Ale jeżeli jesteś wrażliwy na smak zauważysz jedno, gdziekolwiek byś nie był: najczęściej aromaty innych dań są bardzo płaskie. Słony słodki, kwaśny, pikanty. Zawsze jest tylko podstawa. Ot nic więcej. A u nas zawsze jest jeszcze drugie dno. Nasza przewaga. 

Zresztą Anglicy są ogromnie zainteresowani polską kuchnią. Niestety my nie potrafimy tego wykorzystać. A mamy bardzo łatwo.  Nasza kuchnia nie różni się zbytnio od ich. Albo pozornie. Dusimy, gotujemy na podobnych naczyniach. Smażymy. To już świetny początek. Mamy nawet nieco bliskie smaki. 

Zresztą pomyśl: skoro innym nacjom udało się sprzedać kawałek surowej z ryżem, dlaczego my nie mielibyśmy pohandlować pierogami, schabowym lub bigosem? 

Dlatego dla mnie fenomenem są tutaj polskie sklepy. Często wybitnie dobrze zaopatrzone ale słynące niestety z tego, że mówi się w nich prawie wyłącznie po polsku. Trochę taka ostoja dla tych, którzy nie nauczyli się języka. A to wielka szkoda. Bądź co bądź. Non stop widzę Anglików, którzy zaglądają do naszych sklepów. Przyglądają się naszym artykułom. Z zaciekawieniem, przechodzą między półkami, trochę jakby na każdym towarze chcieli bardzo odczytać do czego służy. Lub co to jest?

Niestety my zazwyczaj im tu nie pomagamy. 

I to wielka szkoda. Bo Anglik bardzo chce wydać u nas swoje pieniądze. Czasem wręcz widzę, jak swoim wzorkiem prosi kasjerkę, aby mu coś zaproponowała, albo dała na spróbowanie. Niestety nic takiego się nie dzieje. Co najwyżej kupując polski chleb usłyszy: To wszystko? Yes!

Prawdę mówiąc potrafię sobie wyobrazić idealny polski spożywczak w Wielkiej Brytanii. Taki z wielką tabliczką przed wejściem: Britons you're so welcome! (We speak in polish, but in english also). Schludny i czysty. Z uśmiechniętymi i nieco eleganckimi kasjerkami - takimi ślicznymi polskimi kobietami (jakimi w końcu są). Może przypominający trochę przez drewniany wystrój sklep eko lub polską wieś? A może po prostu reprezentujący przejrzystość, z lekkim dodatkiem biało czerwonych barw? Taki sklep miałby racje bytu. Przychodzący tam goście mieliby w nim angielskie odpowiedniki nazw, lub kilka produktów które możemy im śmiało zarekomendować. Dodatkowo sprzedawczyni, zawsze dałaby coś na spróbowanie. Może tym razem promocja na bigos? Albo łazanki? Lub jeszcze inaczej. Mamy prawdziwe polskie mięso na zamówienie. Takie wie Pan robione u nas. I nasze góralskie sery. Chce Pan spróbować? Dziś zniżka 25%! I proszę sobie wziąć tą gazetkę z polskimi przepisami - jest za darmo.

Podobna sprawa ma się również z naszą turystyką. Anglicy znają nieco Warszawę, Kraków, Poznań. Ale nic więcej. A co gdyby zaprosić ich w ziemie na kulig do Zakopanego i pokazać im ten egzotyczny śnieg? 

Szczerze mówiąc to również jest świetny pomysł. A co gdyby taki John przyjechał do siebie i zaczął opowiadać w stylu: Przylecieliśmy, rozpakowaliśmy się od razu wzięto nas na Wawel - na cały dzień! Potem posiedzieliśmy nad Wisłą, na barce w jednej z tych modnych knajpek do rana.  I tak przez trzy dni.  A potem organizator zabrał nas na Mazury. Chłopie jakie oni mają tam jeziora! Smażysz się, leżysz na łódce. Pogoda po 35 stopni. Nic tylko pływasz, i robisz barbecue. Zresztą też nie za długo, bo tydzień później pojechaliśmy do Warszawy. Tak wiem, że byłem. Ale teraz pokazali nam ją od strony Powstania. Nie słyszałeś o tym? Człowieku, ci ludzie to są tytani pracy i historii. 

I potem znowu lżejsze tematy. Byliśmy nad morzem. Łowiliśmy i wędziliśmy ryby. Wiesz taki chillout na koniec urlopu. Pieniądze? Zapomnij. Za takie wrażenia to nie dużo. 

Upgrade - to już się zaczyna - jak bardzo planujecie zostać w tyle? Zapraszam do metrocafe na: Brytyjczycy zwariowali na punkcie polskiego jedzenia. 

Chcesz wiedzieć więcej o życiu tutaj? A może chce sobie zarobić tu przed studiami? Napisz do mnie w sprawie sprawie konsultacji, udzielę konkretnych wskazówek: barteknowakwuk@gmail.com 

czwartek, 6 sierpnia 2015

Jak patrzą na nas Brytole? Oraz co mówię Brytyjczykom o Polsce. I jeszcze trochę o promocji nas samych.

Mieszkanie tutaj należy do prawdziwej przyjemności. Kompletnie niczym się nie przejmujesz. Masz wesołe pogodne życie. Co tydzień robisz coś ciekawego lub bardzo ciekawego. Przykładowo: ja od pół roku zwiedzam wszelkie buffety, planuję obecnie podróż do Londynu, oraz pójście na angielski Stand- Up. Generalnie i kolokwialnie: wyjazd zaliczam do mocno udanych. I szczerzę mogę polecić.

Z miesiąca na miesiąc jest coraz łatwiej i przyjemniej. Aż strach pomyśleć jak będzie za rok. Mam sporo planów. I nie chcę słyszeć, że się przechwalam. W zasadzie to mogę głośno powiedzieć: przechwalanie i chwalenie jest w porządku. Jakby nie patrzyć: nastraja Cię i motywuje na bycie lepszym człowiekiem. A gdybyś żyjąc tutaj jeszcze nie dostrzegł: tutaj wszyscy się chwalą nawzajem. I nikomu to nie przeszkadza. Jeżeli coś jest brytyjskie, każdy obywatel to mocno podkreśla i chwali. Podobnie mają Niemcy - bo niby skąd się wzięło stwierdzenie "niemiecka jakość"? A i Amerykanie nie odbiegają od tego: zauważyłeś w ilu dziedzinach są oni najlepsi? Albo najgenialniejsi? Każdy wie, że jeżeli coś zostało wybudowane w Ameryce jest to zapewne największe i najdoskonalsze.

Z kolei na naszym podwórku jest inaczej. Mam czasem wrażenie, że My bardzo nie lubimy mówić o sobie dobrze. Wobec czego nawet gdy realnie jesteśmy w czymś świetni, obniżamy sobie w swoich a także potem w oczach innych (nacji) swój obraz. I mocno na tym tracimy.  

Doskonałym tego przykładem jest nasze nastawienie do emigracji. Nawet po kilku latach, mimo że żyje się nam stosunkowo dobrze i dorobiliśmy się, rzadko potrafimy docenić to co mamy. Zawsze ktoś inny ma lepiej. 

Zaskakująca jest tutaj nasza sytuacja także z Brytyjczykami. Odkąd pamiętam, a przecież nie jestem tutaj pierwszy, oni są nas niesamowicie ciekawi. Jesteśmy w końcu do nich ogromnie podobni. A mimo to mówimy innym językiem. Nieco inaczej ostatecznie wyglądamy oraz zachowujemy się. I jesteśmy z tego trochę egzotycznego kraju - Polski. Z którym nie do końca wiadomo jak jest. 

Muszę to szczerze przyznać. Jest tutaj ogrom nacji. Ale kiedy spotykam obywatela Wielkiej Brytanii i mówię, że jestem z Polski. Następuje chwila ciszy. A potem zaczyna się pozytywna lawina pytań. Zupełnie jakbym był pierwszym Piotrem Nowakiem w Zjednoczonym Królestwie. 

Dlatego zawsze staram się mówić o nas dobrze. A więc i zachęcić do przyjazdu do nas. Oni doskonale wiedzą, że jest u w Polsce ciężej niż, ale widzą tu też mnóstwo zalet i szalenie cenią. Kiedy więc Anglik mnie pyta jak dokładnie teraz wygląda moja ojczyzna. Mówię szczerze: nie jest najłatwiej, lecz szybko nadrabiamy.  

Kolejną kwestią jest nasza historia. Pełna sprzeczności, trudnych chwil, ale za to niesamowicie intrygująca. I oni to także podziwiają. W zasadzie to nie bardzo potrafią sobie wyobrazić, jak naród będący prawie dwieście lat pod zaborami przetrwał, i jeszcze dorobił się autonomii. Zresztą. Czy serio nie ma o czym opowiadać? 

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rzadko zdarza się byś zarabiał odpowiednio do swoich kwalifikacji. Jak bardzo chcesz wegetować?

W poprzednim tekście opisałem jak może wyglądać Twoja kariera jeśli jesteś ambitny i mieszkasz za granicą. Podam jednak tych przykładów znacznie więcej.

Znam dziewczynę (Polkę) mieszkającą w Nowym Yorku, która została Stewardessą w amerykańskich liniach lotniczych. Zarobki? Około 2,5 tys dolarów (miesięcznie) na początek. Po roku stawka wrasta do 3 tysięcy. I tak co roku.  Dodatkowo "gratis" wliczone oczywiście podróże. Zatem: jednego dnia jesteś w Barcelonie. Kilka dni później pojawiasz się w Las Vegas. Da się żyć? Myślę, że na całkiem przyzwoitym poziomie.

Podobny przykład ostatnio pojawił się także z linii Dalekiego Wschodu. Patrząc na inną osobę, która zaczęła tam pracę, myślę że również nie może narzekać.

Świetnym przykładem są także wszelakie programy pracy dla Studentów. Z tego co wiem po kilku miesiącach legalnej pracy niektórzy przywozili po 20 tysięcy złotych. 

Dlaczego łatwiej jest zdobyć lepszą pracę za granicą? Jest tego kilka powodów.

Przede wszystkim stawiają tutaj na umiejętności. W pierwszej firmie gdzie pracowałem, w zasadzie każdy z wyższym stanowiskiem był powiązany z kimś jeszcze wyżej. Nie miałeś szans na to by wspiąć się powyżej pewnego poziomu. Nawet gdy byłeś naturalnym talentem i robiłeś wynik o 300-400 procent lepszy od innych (historia autentyczna).

Patrzy się również na Twoją motywacje. Możesz nie mieć najlepszego CV. Ani dziesięcioletniego doświadczenia w branży informatycznej w wieku 20 lat. Ale jeżeli pokażesz, że Ci zależy zostanie to dostrzeżone. Po prostu: im się to opłaca. 

Inną kwestią jest strategia myślenia o pracowniku. Będąc dobrze wynagrodzonym będziesz znacznie wdzięczniejszy i szczęśliwszy. Jesteś traktowany jako innowacja w firmie. Młoda zdolna krew.

Patrząc również dalej: zdobywasz unikatowe doświadczenie, masz dostęp do znacznie lepszych szkoleń, twoje CV zawsze będzie się wyróżniać nawet gdy wrócisz do Polski.

Co jeżeli zacząłem albo właśnie pragnę zacząć studia? Może warto zastanowić się nad swoim życiem. Popytać starszych znajomych zrobić mocny wywiad. Ja gdybym był tuż po maturze wybrałbym kraj, który mi się najbardziej podoba, zacząłbym doszkalać swój język do perfekcji i jak najszybciej rozglądnął tam się za pracą (dowolną). Zaczął orientować się co mogę i chcę robić.

Jeżeli wybrałbym studia byłby one na znacznie wyższym poziomie niż te polskie, bardziej aktualne lepiej przystosowane do obecnego rynku pracy. Gdyby okazało się, że Cię na nie stać możesz ubiegać się o kredyt studencki, którego zazwyczaj raty są bardzo niskie, i nie spłacasz go w całości sam. 

Żyjąc za granicą staniesz się bardziej otwarty i wyluzowany. W końcu: będzie Cię stać na wszystko, będziesz żył bez zmartwień, wiódł znacznie łatwiejsze, i barwniejsze życie. 

Docenisz też rolę marketingu, promocji i kontaktów - czyli tego co my ogromnie zaniedbujemy. 

Słyszałeś kiedyś o Etsy.com? To jedna z artystycznych platform handlowych. Ich jest tutaj setki. Innym doskonałym przykładem jest Society6.com - miejsce gdzie bezpłatnie możesz otworzyć sklep internetowy, ze swoimi artykułami tekstylnymi, w ekstremalnej wysokiej jakości. I za darmo. 

Może jednak potrzebujesz czegoś więcej? Dla przykładu szukasz inwestora? Polecam wtedy sprawdzić serwis Kickstarter.com gdzie przekonując do siebie publiczność możesz zdobyć potrzebne fundusze. A dlatego, że jesteś akurat tam daleko - w wielkim świecie, będziesz brał z tych możliwości całymi garściami.


Podoba Ci się ten tekst - kliknij subskrybuj. Chcesz dowiedzieć się coś więcej? Jeżeli tylko wiedza pozwoli odpowiem najszybciej jak się da. Po prostu zostaw pytanie w komentarzu.

Czy młodzi Polacy mają postawę roszczeniową? Czyli ile powinniśmy zarabiać żeby godnie żyć i jak pokierować karierą?

Wydarzyło się to nieco ponad tydzień temu. Zwykłe spotkanie, na małej imprezie. Krótka wymiana zdań z nią. Ja właśnie skończyłam, szkołę projektowania. Pracuję projektując torebki i akcesoria dla kobiet. W sumie to od niecałego miesiąca. Nic specjalnego. Wysyłam projekt Chińczykom, oni produkują. Prosta sprawa. Chwilę później wychodzi, że młoda dama ma dopiero 23 lata.

Czy taka kariera jest możliwa w Polsce? Jestem pewny, że nie i jeszcze długo nie będzie. A na pewno, nie w taki prosty i przystępny sposób. Wybierz sobie co chcesz robić. Zacznij to robić (zapisz się do szkoły). Złóż CV. Zacznij pracować w wymarzonym zawodzie.

Przyglądam się wielu osobom, które mają podobne wykształcenie a nawet lepsze. Znam ludzi, którzy projektowali i szyli doskonałe stroje chodząc jeszcze do lub przed liceum. Przy okazji znali się na fotografii, i wielu innych pokrewnych dziedzinach. Ludzie orkiestry.

Wielu z nich próbowało się wybić. Inni dalej chcą. Mają ogromne ambicje i wręcz nieopisany zapał. Jednakże, mimo wielu starań i godzin spędzonych nad swoimi pomysłami. Często jest klapa. Za często. Część dalej próbuje - jeździ na różne festiwale modowe, designerskie kiermasze. Ale tylko hobbistycznie. Nie masz szans żeby się już bardziej rozwinąć. A tym bardziej traktować to zajęcie jako główne źródło dochodu - nawet gdyby pracowali w branży. Co poszło nie tak?

Na samum początku Czerwca zdarzyło mi się oglądać w jednej z telewizji program publicystyczny. Główny wątek: (jaka zła jest ta) emigracja. I młodzi. Lub pomiędzy wierszami: co jest z tymi młodymi nie tak?! "Oni by chcieli już. Naoglądali się tego zachodu, i myślą że tam u nich to jest tak pięknie. A wcale nie jest. Na to wszystko trzeba sobie ciężko zapracować. Bardzo ciężko. Nic nie przychodzi od razu. Ludzie po studiach to myślą, że od razu należą się im jakieś dobre pieniądze, że są wykwalifikowani. A wcale, że nie są". Grzmiał starszy Pan z rady biznesu takiej i owakiej.

Parę lat temu, gdzieś koło dwudziestki gdybym takie zdanie usłyszał zapewne bym się z nim zgodził. I wielokrotnie się zgadzałem. Uważałem, że muszę ubrudzić sobie ręce aby coś mieć. Cierpliwie więc pracowałem. Regularnie dokształcałem się w między czasie. Mnóstwo kursów, szkoleń. książek.

Tyle, że patrząc z perspektywy roku w Wielkiej Brytanii, młodzi w Polsce wykonują tytaniczną pracę, obrzydliwie nieproporcjonalną do tego co w zamian otrzymują.

To okrutnie przykre, i jeśli macie te "naście" lub "dzieścia" lat na karku weźcie to proszę pod uwagę.

Podoba Ci się ten tekst - kliknij subskrybuj. A może uważasz, że jest inaczej? Zapisz mi proszę swoje zdanie w komentarzu.

niedziela, 2 sierpnia 2015

To już tydzień jak nie piszę. Co dalej z blogiem? Czyli nowe doskonalsze plany.

Zapewne zauważyliście, że ostatnio wzornictwo bloga znacznie się zmieniło. Otóż ogromnie zależy mi na tym aby opisywać Wam brytyjski świat jeszcze dokładniej, i jeszcze barwniej niż przez ostatnie pół roku. Prywatnie uważam również, że to co warte uwagi musi być przede wszystkim funkcjonalne, a zarazem przyjemne dla oka. Stąd wprowadzone poprawki.

Co dalej? Do obecnych opisów i opowiadań będę umieszczał znacznie więcej zdjęć - oczywiście takich wielkoformatowych. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że świetny opis robi swoje, i potrafi przenieść niemal do miejsca gdzie nie możemy aktualnie być. Z drugiej strony Chińczycy mówią: jeden obraz jest wart więcej niż tysiąc słów. Co więc wybrać? 

Ja jestem od zawsze z tych ludzi, którzy chcą mieć ciastko i zjeść ciastko. Dlatego wybieram obie drogi. Czy będzie to trudne? Raczej ogromnie ekscytujące, bo to kompletnie nie znany dla mnie teren. 

Zatem już teraz z miejsca mogę zapowiedzieć zdjęcia panoramiczne oraz sferyczne. O ile wszyscy zdajemy sobie sprawę czym są te pierwsze to nie do końca wiemy czym są te drugie. Otóż. Kiedy przeglądacie jakieś miasta w Google Maps, włączacie konkretną ulicę - przykładowo, jedną z tych drobnych w Paryżu, albo taką która przebiega przy wieży Eiffla, i możecie ją oglądać od wierzchołka do samego spodu z całą okolicą, to właśnie oglądacie zdjęcia sferyczne - czyli fotografie na pograniczu panoramy i trójwymiaru. 

Chce takich zdjęć zamieszczać ogromnie dużo, bo potrafią fantastycznie oddać klimat danego miejsca i przyznam szczerze, że jest mi ogromnie miło o tym już teraz poinformować.  Szczególnie, że z tego co się orientuje to będzie pierwszy blog w polskim internecie, który takie zdjęcia wykorzysta w praktyce. 

Pojawią się również filmy. I mam nadzieję, że także tym razem zaskoczę was czymś wyjątkowym, pierwszy pojawić się może już w następnym tygodniu.  

Co już się zmieniło? Od Piątku mamy nowy system komentarzy - Disqus. Ma być wygodniej, przyjemniej dla oka, bardziej intuicyjnie. Przejrzyście. Głęboko wierzę, że tak będzie. Marzy mi się także pełna integracja komentarzy za Facebookiem, i jeżeli tylko możliwości techniczne na to pozwolą wprowadzimy to jak najszybciej.

Dzisiaj również poddam ponownemu złożeniu wszystkie 60 pozostałych (starszych) tekstów. Tak aby były znacznie bardziej czytelne, a najważniejsze informacje jeszcze bardziej uwypuklone.

Kolejny raz złamię także kilka stereotypów zarówno o Polsce jak i Wielkiej Brytanii. I zamierzam w tym wypadku być bardzo mocno szczery. Bo życie mamy tylko jedno, a nie każdy gra na nas fair - niestety szczególnie w naszym kraju. Będzie więc o karierze, o tym jak dosłownie można lekko i przyjemnie żyć, oraz o tym jak ominąć kilka pułapek i w jaki sposób pokierować swoją młodością aby kolejne lata były jeszcze przyjemniejsze.

Tak więc: przygotowuję się; czekajcie wszystko zacznie się już w tym tygodniu.