środa, 13 maja 2015

Znajdź pracę, weź kredyt, kup mieszkanie.

Każdy niedawno poznał te słowa i powtarzanie do kogo one należą byłoby kompletnie zbędnym zabiegiem. Uważam, że zostaliśmy przyzwyczajeni przez wiele by traktować własne M2 przez pryzmat Świętego Graal'a - czegoś na co możemy liczyć w marzeniach, lecz nigdy tak naprawdę się nie ziści. Popełniłem jakiś czas temu tekst dotyczący benefitów, oraz wynajmu pierwszego mieszkania (http://jakwyjechacdoanglii.blogspot.com/2015/04/w-jaki-sposob-brytyjczycy-patrza-na.html) i pragnę tylko nadmienić, iż ceny takich mieszkań są jeszcze znacznie niższe niż nam w Polsce się wydaje. Weźmy tym razem nieco inny przykład niż w poście powyżej: załóżmy, ze chcesz zamieszkać "po studencku" z kilkoma dobrymi znajomymi. Wtedy ze swojego budżetu opartego na brytyjskiej krajowej minimalnej nie przeznaczysz na ten cel więcej niż około 25 - 30 procent swojej pensji. Atutów takiego rozwiązania jest mnóstwo: widzisz jak to jest mieszkać z innymi, jesteś w końcu na pierwszym "swoim" i sprawdzasz na własnym doświadczeniu zarówno wady i zalety tego rozwiązania. Dodatkowo pragnę nadmienić iż zazwyczaj mieszkania tutaj mają znacznie wyższy standard i wyposażenie niż nasze polskie, oraz są znacznie bardziej przestronne.

Co jednak jeśli pragniesz mieć coś na własność? Pozwól więc, że przytoczę cytat należący do pewnego trzydziestoletniego Anglika, która właśnie finalizuje pierwszą taką w swoim życiu transakcje. "Obecnie jeszcze podnajmujemy lokum, ale moja żona jest w ciąży, a ja nie wyobrażam sobie żyć z dzieckiem dalej w bloku. Wychowywałem się w domu i chciałbym aby moje dzieci też mogły doznać tego komfortu. Jestem obecnie na kupnie domu piętrowego (trzy sypialnie, living room, oraz ogródek) w całkiem dobrej dzielnicy. W zasadzie to zakończymy transakcję na dniach tylko muszę jeszcze dokończyć sprawy związane z kredytem. A co do banku: nie mam praktycznie żadnych problemów z podjęciem tego zobowiązania - mam kilka ofert, chcę tylko jeszcze raz sprawdzić, porównać je i wybrać najlepszą. Jednak nie mam złudzeń: będzie nieco ciężej niż normalnie, bo przez te dziesięć lat spłat trzeba będzie co miesiąc oddawać lwią część swoich dochodów, ale myślę że nie będzie aż tak źle. Potem gdy spłacę mój dom, zakupię jeszcze jeden - ale tym razem pod wynajem. Kredyt więc będzie się utrzymywał z lokatorów, a ja koło pięćdziesiątki zostanę z budynkiem spłaconym na czysto. Resztę pieniędzy, które na nim zarobię poprzez dalszy wynajem przeznaczę na dodatkowe zabezpieczenie rodziny, wakacje, lub odłożę na poczet emerytury".

Prosty plan. Wynikający z głównie ze swojego sprytu, długoterminowości i swojej ciężkiej pracy a jakże skuteczny. Warto jeszcze wspomnieć:  opowiedział mi o nim człowiek zarabiający trochę, ale nie zbyt wiele ponad minimalną krajową.

Znajdź więc pracę, weź kredyt, kup mieszkanie, i patrz tym którzy rządzą bardzo dokładnie na ręce.

Pozdrawiam z UK,
Bartek Nowak.


Nie chcesz brać kredytu? Wolisz odłożyć i wrócić? A może myślisz by przeprowdzić się gdzieś na stałe? Aby dokładniej dowiedzieć się jak jest w UK napisz do mnie w sprawie konsutlacji na: barteknowakwuk@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz