Kolega z dalekich krajów wyjaśnił: "Fakt - pochodzę z bardzo zamożnej rodziny, za to z miejsca, gdzie małżeństwa kojarzy się już kiedy jesteśmy dziećmi. Nie wiedziałem za kogo wychodzę - jeszcze do tamtego roku. Moi rodzice przedstawili mi pannę młodą, ale ona kompletnie mi się nie podobała - ani wizualnie czy po prostu jako osoba. Rozmawiałem, z nimi na ten temat, jednak ojciec za każdym razem ucinał dysputę. W końcu postawił sprawę jasno: albo ślub dojdzie do skutku, albo mnie wydziedziczą. Ostatecznie, nie pozostawiłem mu wyboru - dzień przed ceremonią, wyszedłem na "pięć minut" z domu, z przemyconą wcześniej walizką, i jak się domyślasz już nie wróciłem. Tam nie mam drogi powrotnej. Jednak mimo to, że utraciłem to za czym ludzie biegają całe życie - pieniądze, samochody, jachty, domy i restauracje, a do tego wykonuję pracę której nikt z mojej byłej rodziny nigdy się nie podjął jest dobrze. Mam normalną dziewczynę, taką która mi się szczerze podoba, i którą sam sobie wybrałem. Nie czuję się niczym zobowiązany; nie ma nade mną żadnej irracjonalnej presji, ani absurdalnych wymagań. Pracuję kiedy chcę i jak chcę, mogę ułożyć sobie przyszłość według moich zasad. Nikt mnie nie kontroluje. Żyję zatem według swoich zasad. Dzięki temu mogę mówić, że jestem więc prawdziwie szczęśliwy - bo wolny. Możesz więc mieć dom i mieć dom".
Pozdrawiam z UK,
Piotr Nowak
Podoba Ci się ten tekst? Chcesz być na bieżąco? Kliknij przycisk obserwuj. Zapraszam również do komentowania i zadawania pytań :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz