poniedziałek, 18 maja 2015

Możesz mieć dom i mieć "dom".

Historię zawdzięczacie komuś, kto wyjechał do Wielkiej Brytanii dobre dziesięć lat temu, jeszcze za czasów pierwszej fali wyjazdów. Ów chłopak przyjechał tu w ciemno z dwoma znajomymi aby dorobić na studia. Zanim znalazł pracę, zepsuł samochód, skończyły mu się pieniądze i jedzenie, chodził więc ze swoją świtą od fabryk, przez farmy, po wszelkie sklepy (nie muszę mówić, że brudny i niedomyty?) aż w końcu się udało - wszyscy zaczęli się odrabiać - o ile pamiętam w wytwórni naleśników i pit. Jak w każdej takiej pracy poznawał mnóstwo osób, raz na dłużej raz na krócej. Pewnego dnia pracował z jegomościem, który zdawał się pochodzić z dość daleka. Dodatkowo czuć było, iż jest świetnie wykształcony, jego angielski był nienaganny, a każda dysputa wychodziła ponad to wszystko czego można było w takim miejscu pracy spodziewać. W końcu Łukasz zapytał: "Nie wydajesz się tu pasować widać, że jesteś znacznie lepiej wykształcony niż inni, dlaczego więc zarabiasz w ten sposób?"
Kolega z dalekich krajów wyjaśnił: "Fakt - pochodzę z bardzo zamożnej rodziny, za to z miejsca, gdzie małżeństwa kojarzy się już kiedy jesteśmy dziećmi. Nie wiedziałem za kogo wychodzę - jeszcze do tamtego roku. Moi rodzice przedstawili mi pannę młodą, ale ona kompletnie mi się nie podobała - ani wizualnie czy po prostu jako osoba. Rozmawiałem, z nimi na ten temat, jednak ojciec za każdym razem ucinał dysputę. W końcu postawił sprawę jasno: albo ślub dojdzie do skutku, albo mnie wydziedziczą. Ostatecznie, nie pozostawiłem mu wyboru - dzień przed ceremonią, wyszedłem na "pięć minut" z domu, z przemyconą wcześniej walizką, i jak się domyślasz już nie wróciłem. Tam nie mam drogi powrotnej. Jednak mimo to, że utraciłem to za czym ludzie biegają całe życie - pieniądze, samochody, jachty, domy i restauracje, a do tego wykonuję pracę której nikt z mojej byłej rodziny nigdy się nie podjął jest dobrze. Mam normalną dziewczynę, taką która mi się szczerze podoba, i którą sam sobie wybrałem. Nie czuję się niczym zobowiązany; nie ma nade mną żadnej irracjonalnej presji, ani absurdalnych wymagań. Pracuję kiedy chcę i jak chcę, mogę ułożyć sobie przyszłość według moich zasad. Nikt mnie nie kontroluje. Żyję zatem według swoich zasad. Dzięki temu mogę mówić, że jestem więc prawdziwie szczęśliwy - bo wolny. Możesz więc mieć dom i mieć dom".

Pozdrawiam z UK,
Piotr Nowak


Podoba Ci się ten tekst? Chcesz być na bieżąco? Kliknij przycisk obserwuj. Zapraszam również do komentowania i zadawania pytań :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz