czwartek, 21 maja 2015

Co powoduje, iż w Wielkiej Brytanii to rower jest najwygodniejszym środkiem transportu?

Zapewne będąc tutaj dłużej niż tydzień, któregoś dnia w końcu spotkasz się z taką sytuacją, gdzie ktoś wspomni przy Tobie, że do pracy dojeżdża mu się najłatwiej rowerem.
Przyznam szczerze - ma to sens pod wieloma względami. Zimy w Anglii są lekkie. Pierwszy jednoślad zakupisz już za swoją dniówkę. Będzie to coś w rodzaju zwykłego roweru miejskiego, albo holenderki. A kiedy jesteś z tych co pragną posiadać maszynę prawdziwie designerską, to również możesz to nabyć za niewiele więcej typu: cruiser, oldtimer. Miej jednak na uwadze proszę jedno: skoro rowery są tutaj tak popularne to bez osłonek: możesz stać się przecież ofiarą złodzieja (piszę o tym bo to dość częste). Dlatego: zbytnio nie przesadzaj ze swoim pierwszym zakupem, oraz postaw na dobre zabezpieczenie - wybierz się w tym celu do specjalistycznego sklepu sportowego i najlepiej tam nabądź odpowiednią klamrę, bądź łańcuch. 
Taka asekuracja, może wydawać się droga - nawet droższa od całego roweru, jednak nie oszczędzaj: po pierwsze chronisz swoje nerwy i stres, secundo: zbyt dużo napatrzyłem się na ludzi ze słabej jakości oplotem, gdzie takowy się psuł (w zamku) i trzeba było się z nim szarpać, przepychać i sam Bóg wie co jeszcze.

Czy jako rowerzysta zostaniesz potraktowany z godnością, czy będziesz tutaj uczestnikiem ruchu drugiej kategorii? Paradoks: najczęściej o transporcie rowerowym, mówiły mi osoby będące tutaj najkrócej. Zastanawiałem się więc w jaki sposób posiadając odwrócone kierunki jazdy, a przez to nieco zmienione zasady ruchu, aż taka armia ludzi rekomenduje mi to rozwiązanie. Do tego: jestem kierowcą (jestem świetnym kierowcą ;)) i dobrze wiem w jaki sposób odbywa się ruch w Polsce - gdzie często i sami rowerzyści, a także kierowcy (sic!) kompletnie nie znają przepisów. 
Toteż postanowiłem przyglądać się jeździe wszelkich pojazdów, do momentu kiedy zrozumiem co stoi za tym, że wszyscy uczestnicy ruchu czują się przy sobie tak bardzo komfortowo.
Tym bardziej - że jeszcze nigdy nie zobaczyłem w mieście żadnej ścieżki rowerowej. Doszedłem do następujących wniosków:
  • Kierowcy brytyjscy jeżdżą bardzo wolno, tak by w każdej trudniejszej sytuacji móc się natychmiast zatrzymać - można powiedzieć, że bardzo do serca wzięto sobie zasadę wzajemnego zaufania. Ale zdaje się też to mieć drugie dno: po co uczestniczyć w jakimkolwiek wypadku i mieć problemy, jeżeli jadąc nieco wolniej mogę tego uniknąć - nawet kosztem niemal całkowitego zatrzymania się na drodze?
  • Kierowcy brytyjscy traktują innych uczestników ruchu ze sporym szacunkiem - korzystasz z koła? Każdy to szanuje. Nie doświadczysz żadnego zajeżdżania drogi, wyprzedania na przejściach dla pieszych - zresztą drogi zbudowane są tu tak by to ograniczyć. Automobiliści pilnują się tu także nawzajem. Kilkakrotnie dotarły do mnie opowieści, gdy jakiś kierowca wykonał niebezpieczny manewr (przykładowo chciał wyłudzić insurance), a świadkowie sytuacji zamiast umyć ręce, postanowili zostać z ofiarą by wyjaśnić właściwie całą sytuacje. 
  • To ciekawe, ale poruszając się tutaj mam nieodparte wrażenie, jakby każdy zdawał sobie sprawę, iż jesteśmy jednym wielkim organizmem - a nie tylko indywidualnością. Zatem, jesteśmy za siebie wzajemnie odpowiedzialni, i powinniśmy się w pewien sposób nawzajem chronić, wobec tego: możemy mieć prawo jazdy, ale też możemy być pieszym. Ludzie są tutaj wyczuleni na takie podejście znacznie bardziej niż w Polsce. Zatem zdajemy sobie sprawę, iż ktoś może mieć zły dzień, bądź komuś jest śpieszno, czy też po prostu dopuścił się błędu na jezdni. Ktoś wyjechał z podporządkowanej za wcześnie? Po prostu zwolnij i przepuść. Jakiś osobnik przechodzi w niedozwolonym miejscu? Lepiej również przepuść, kuriozalnie także dla swojego bezpieczeństwa i zdrowia. To działa.
  • Drogi są tutaj doskonale zaprojektowane: prawie wszystkie skrzyżowania takie jak w Stanach - z sygnalizacją świetlną; aleje i dzielnice oparto na kwadratach, lub rondach. Znam taki cytat, że jeżeli chcesz mieć świetną firmę, musisz stworzyć system przygotowany nie pod wyłącznie najmądrzejsze a pod każde jednostki (a przecież bardziej jesteśmy tymi omylnymi - każdymi:)).  Dodatkowo rowerzyści na jezdni mają niemal zawsze wyznaczony pas przy krawężniku, informujący że jest to droga dla nich. A na dobitkę przy każdym przecięciu dróg stworzono dla nich specjalną lokacje, by łatwiej mogli dokonać zmiany kierunku jazdy: 
Widać pas dla rowerów, oraz "wysepkę". Przepiękny przykład brytyjskiej ergonomii dróg. 
Miłego wieczoru. 


Podoba Ci się ten tekst? Chcesz rowerem po Wielkiej Brytanii? ;) Napisz do mnie w sprawie prywatnych konsultacji: barteknowakwuk@gmail.com 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz