Zapewne można by zaryzykować stwierdzenie przybywające do głowy prawie od razu czyli: sporo alkoholu. I to spory błąd bo założyć owe rozwiązanie za prawdziwe, wystarczyłoby poić się mocnymi trunkami do upadłego. I właśnie nie, bo paradoks tej możliwości przekreśla ostatni zwrot czyli: pochodna słowa upadek. Jednakże kiedy dodamy to tego cudownie nastawione na siebie towarzystwo, bądź grono mocno sympatycznych ludzi proporcje mogą zostać zachowane we względnym umiarze. I wtedy podczas skomplikowanych reakcji biochemicznych w jednym z uczestników objawi się postawa ogromnie pewna siebie, z ponadprzeciętnym jak na porę dnia entuzjazmem, nieco być może lekko chwiejąca się, ale wyglądająca na tyle dobrze, iż bez żadnego problemu, w mgnieniu oka zdobyć zaufanie.
Tak i stało się tym razem, kiedy pewien jegomość przed godziną czwartą nad ranem obwieścił wszystkim, że wybiera się do domu. Żegnając każdego z osobna, przy okazji charyzmatycznie zapewniając wszystkich troskliwych o świetnej znajomości miasta wybrał się sam, nie zważając na wszelkie możliwe trudności w drogę do domu.
I tutaj ukazuje się nam zgrzyt. Mianowicie kiedy emocje opadły, a ów podróżnik zrozumiał swój błąd, był już zdecydowanie za daleko od miejsca wcześniej opuszczonego, a zbyt blisko czegokolwiek innego, chodź w zasadzie to najlepiej uznać, że tak naprawdę się zgubił.
Znienacka pojawia się jednak (wątpliwy) jeździec na białym koniu: wolno przejeżdżający samochód - jak niestety szybko można dostrzec Straży Miejskiej, oraz inny czynnik: nieco bardziej jak konflikt tragiczny: podejść i pokazać się z najgorszej strony czyli kolejnego tej nocy nieodpowiedzialnego młodego człowieka czy też może dalej przechadzać się po obcej, średnio ładnej dzielnicy, aż może spotka się inną istotę ludzką a ta wytłumaczy, albo i nie wytłumaczy ale i na domiar pozbawi resztek godności a i zapewne finansów. Eksplorator wybrał pierwszą możliwość; podszedł do radiowozu i bełkotliwym, chodź w miarę kontrolowanym tonem, spytał o swój adres. Niestety jedyna informacja zwrotna jaką było mu dane usłyszeć to: "Serdecznie zapraszamy Pana do auta".
I tu zaczynamy odczuwać stres przepotężny. Bo to wstyd zostać zatrzymany we własnym kraju, a jeszcze większy zrobić z siebie niemądrą osobę za granicą, gdzie pracujesz nie tylko na swoje konto, ale i na konto reszty społeczeństwa. Zresztą - zapytał tylko o drogę, nic złego nie zrobił. Za co tu karać? A co jeśli, ktoś zgłosił włamanie i podobał zbliżony rysopis? Lub jeśli funkcjonariusze podejrzewają, iż nie był dziś tylko spożywany alkohol bo mowa nie działa tak jak trzeba, a człowiek cały się trzęsie, i nie pomogą żadne tłumaczenia, że to stres czy zimno.
Tak czy inaczej - jedziemy dobry kwadrans, dalej nie wiadomo gdzie. Dwójka z przodu ze sporymi uśmiechami - widać w lusterkach. Jasne, cieszcie się, kolejny na waszą korzyść do statystyk, zapewne ktoś teraz faktycznie potrzebuje pomocy, a Wy mnie tylko problemy robicie, bo przecież tak łatwiej. Skądś już to znam.
Jednak chwila. Coś nie pasuje do tej układanki: okolica jakby znajoma: i budynki, i ulica. Dobra już wiem: zapewne wieziecie mnie na "mój" komisariat, i tam dokończycie resztę czynności, świetnie, cedzę po cichu przez zęby.
- Czy to tutaj? Czy jeszcze dalej proszę Pana?
- Co proszę? Nie rozumiem?
- Nie możemy znaleźć pańskiego domu, gdyby Pan był tak uprzejmy i nas pokierował.
Zaczyna być dziwnie. Co oni kombinują?
- Należy jechać jeszcze kawałek, przed skrzyżowaniem będzie taka drobna uliczka w lewo to tam.
- Rozumiem, dziękujemy.
Zatrzymali się tuż pod samymi drzwiami. Dopytali jeszcze na wszelki wypadek: "Czy na pewno to właściwy budynek? Tak? Ok. Proszę pamiętać o kluczach i telefonie, czasem mogą wypaść".
Odprowadzili mnie prosto do domu. Otwarli drzwi od radiowozu. Mi biednemu, przemarzniętemu. Dyżurna funkcjonariuszka z uśmiechem życzyła miłej reszty dnia. Nic więcej, i nic mniej.
W końcu poczułem co to znaczy to protect and serve.
Podoba Ci się ten tekst? Chcesz być na bieżąco? Kliknij przycisk obserwuj. Zapraszam również do komentowania i zadawania pytań :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz