czwartek, 22 października 2015

Jeszcze jedno spojrzenie na wyższą płacę. Znów zaoszczędzisz mnóstwo czasu i zrobisz sporo pieniędzy. Tym razem od początku przyjazdu tutaj!

Kiedy ostatnio rozmawiałem z jedną z osób będących tutaj nieco dłużej powiedziała mi:

-Widzisz, ja sobie tego kompletnie nie potrafię wyobrazić, moja córka od początku przyjazdu tutaj zarabia duże pieniądze. Ja jednak mam kompletnie inaczej. I szczerze powątpiewam aby to się zmieniło. 

Powiem od razu: problem tej przemiłej i przedobrej kobiety był problemem wielu z nas, co w 90 % jest tutaj niestety standardem: brak umiejętności posługiwania się językiem angielskim. I nad czym okrutnie ubolewam: brakiem wewnętrznej organizacji, aby wykreować chwilę czasu na samokształcenie się.

Niestety jest to często granica nie do ominięcia. Okrutnie zaskakujące jest to jak bardzo potrafimy sobie oraz innym taką postawą uprzykrzyć życie.  Nieustanny stres, czy aby ktoś nie zapyta o coś na ulicy. Trudności z zakupem podstawowych artykułów, czy po prostu błahym nawet zamówieniem pizzy - a zwyczajnie przez edukowanie można by tego było uniknąć.

Zresztą w poprzednim artykule opisałem to na podstawie młodego chłopaka (ma około 19 stu lat), który od początku - fakt nieco z moją pomocą, ale od samego wystartowania świetnie daje sobie radę:

Jak zaoszczędzić 15 lat życia w miesiąc?

Czego nie napisałem tam to o dwóch szczegółach, które cechują jego niesamowitą postawę:


oraz:


My natomiast wolimy zdecydowanie mówić do Anglików po polsku, czy pokazywać na migi. I czekać aż się uśmiechną, powiedzą: thank you! I pójdą. Tak czy inaczej: obowiązek został spełniony - pomogliśmy, więc wszystko jest w porządku. Jedynie ze strony Brytyjczyka brakowało wobec nas jakiejś pochwały, najlepiej takiej jeszcze uproszczonej, żebyśmy ją w prędkości zrozumieli. Super przykładowo było by coś w stylu: Thank You! Polish people good worker! Very good!

I tu już każdy jest zadowolony. Skoro tym razem się udało, uda się i następnym, a więc - w Anglii języka znać nie trzeba. 

Takich niuansów i sztucznych problemów tutaj jest mnóstwo i w zasadzie w 90 procentach, faktycznym drugim dnem jest tak naprawdę tylko brak znajomości lingwistyki. Idziesz więc do polskiego sklepu, bo tam masz etykietki napisane po polsku, idziesz do polskiego fryzjera, bo on mówi po polsku. Do polskiego lekarza, dentysty... itp itd. Opowiadając o tym, jaki to dziwny, trudny i nietypowy jest ten kraj. A najszczersza prawda jest taka, że odkąd żyjesz tutaj od 2000 roku, nie kiwnąłeś palcem i słuchasz tego co mówią inny, nie ufając sobie (bo jak) a bezgranicznie ufając za to wszelkim plotkom i stereotypom.

Najlepsza sytuacja jest jeszcze z tego roku: kiedy David Cameron, opowiadał o imigrantach. Wśród naszej nacji, panował wielki popłoch - że odsyłać, że coraz gorzej, że koniec dobrobytu (zresztą już dawno: to nie ta sama Angliia - jest trudno, bardzo trudno - a jakoś dziwnie ci co to mówią, dalej tutaj siedzą:). Nawet strajki miałby być i gdzieniegdzie były. Żart polegał jednak na tym, że premier cały czas opowiadał, o osobach zamieszkujących UK nielegalnie - ze skończonymi wizami, i wszelkimi innymi pozwoleniami o pobyt. A nie o obywatelach UE :)

 I tak w zasadzie wygląda cały problem z demonizowaniem tego pięknego kraju - przez pomówienia, brak kompetencji, i nasze dyletanctwo. Na szczęście skoro zacząłeś już czytać tego bloga oznacza to, że jesteś zdecydowanie z innej gliny - z tych otwartych, odważnych i chcących zdobywać świat. 

Mimo wszystko: przyznam Ci się do czegoś: Ja również trendowi narzekactwa minimalnie, nieco uległem. 

Starałem się nie słuchać ów malkontenctwa - jednak mimo wszystko, "coś" tam czasem w głowie zostawało. Żyło i żyje mi się przez ostatni rok tutaj ekstremalnie dobrze, ale mam świadomość że można jeszcze więcej i lepiej - i zamierzam to wkrótce mocno wykorzystać. A Ty możesz się uczyć na moich doświadczeniach, i opisach co za skutkuje tym, że na starcie osiągniesz znacznie lepsze rezultaty tutaj, niż ja w ten konkretny rok. Bez moich problemów.

Co więc radzę?

1. Zdecydowanie: zabierz ze sobą więcej gotówki. Mi starczyło 600 - 700 funtów aby rozwinąć skrzydła. Gdybym jednak miał dwa razy tyle, czułbym się bardzo, bardzo pewnie. I od razu szedł do lepszej pracy. Wykombinuj coś. Pomyśl. Pożycz nawet od rodziny. w końcu - jesteś w UK, to de facto nie będzie dla Ciebie wkrótce pieniądz. Wbrew pozorom: trudno jeszcze się o tym myśli, ale szybko oddasz. A jak bardzo nie chcesz, to po prostu zaciśnij zęby, i zacznij mocno oszczędzać. Cokolwiek byś robił: miej na start dużo floty. Dasz radę :) 

 2. Od razu aplikuj - już nie przez żadne agencje, ale wprost do każdej firmy, która Cię interesuje. Prosta sprawa: agencje są pośrednikiem, pobierają opłaty. Idąc wprost do zarządu, od razu z miejsca masz zazwyczaj znacznie lepszą stawkę. Jak aplikować? Przez strony www. Szukaj zakładek Careers, przykładowo: Carrers - Primark. Oszczędzasz czas, pieniądze. Możesz wysłać CV do 30 miejsc na raz, i potem tylko czekasz na telefon. Raz nie wyjdzie, drugi raz też, ale w końcu wyluzujesz przyjedziesz na trzecią rozmowę i jest: super praca, już na starcie. 

3. Jeśli masz zrobione jakiekolwiek kursy - nie tłumacz ich w Polsce. Pamiętaj, że liczą się tylko te przetłumaczone w UK (średnio około 50- 100 funtów za dokument). Moim zdaniem kontekst jest taki, aby nikt nie oszukiwał - podejdziesz do pierwszej lepszej brytyjskiej firmy, doszkolą Cię, sprawdzą twoje umiejętności, zawsze nauczysz się czegoś nowego. Jesteś więc pewny. A skoro masz już brytyjskie dokumenty: idź szukaj pracy w zawodzie.

Od teraz masz już znacznie lepszą, wiedzę niż ja na początku. 

Na starcie jesteś więc już znacznie mocno przede mną.

Pisząc tego bloga poruszyłem wszystkie najważniejsze tematy - od formalności przed przybyciem tutaj, do tych już na miejscu. Przez wszelkie niezbędniki potrzebne do przetrwania.

Jest sporo moich prywatnych doświadczeń. Szczegółowe opisy formalności. Dokumentacja kilku fajnych karier robionych przez Polaków. Oraz kilka rad i przykładów dotyczących po prostu zwykłego życia w UK, czy nawet finansów, lub marketingu - z racji wykonywanej przeze mnie wcześniej pracy. Możesz nawet przyjechać tutaj nawet w ciemno, nawet jeśli nie masz do kogo. A i tak sobie poradzisz: więcej tutaj.

Co będzie ze mną? 

Zamierzam się bawić. Kosztować życia. To zdecydowanie najwyższy czas. Nie dla mnie kredyty 40  - 50 lat w Polsce. Zostawiam to innym. Ja mam prawo mieć bardzo luźne życie, a wszystko zapowiada się, że będzie już coraz łatwiej. Lepsze ubrania, podróże. Imprezy. Fajne miejsca z jedzeniem. Po prostu - jak każdemu należy mi się. I nie dajcie sobie wcisnąć nigdy w życiu, że to wszystko jest dostępne tylko dla wybranych - bo nie jest. Oczywiście: wszystko będzie dalej opisywane z perspektywy życia w Wielkiej Brytanii, bo tutaj aktualnie mieszkam.

Będę się na pewno dalej kształcił. Finanse, ekonomia, marketing. Języki. Gry :):):):):):):) 
Robił to wszystko co sprawia mi dalej przyjemność. Uwielbiam się uczyć, i nie zamierzam przestawać. Oczywiście - każdym moim nowym spostrzeżeniem postaram się podzielić z Wami. Abyście też mogli tego samego skosztować. Swoją drogą: może portugalski? :)

Dla jasności: wszystko jak cały czas było (i będzie) dalej pod użytkownika. To nie jeden z tych blogów, którego ślepo wpatrzeni wyznawcy komentują i lakują każde zdjęcie czy zdanie. Oczywiście znajdziecie tutaj też nieco luzu. Ale ten blog ma być głównie miejscem, gdzie wszelkiej maści ambitni ludzie będą mogli zasięgnąć kilka okruchów inspiracji, ale i wiedzy zarówno tej mniej - jak i tej bardziej fachowej.  

Pozdrawiam serdecznie. I życzę powodzenia przy realizacji własnych planów.


Chcesz dowiedzieć się więcej o zarobkach tutaj, myślisz nad tym czy wyjechać? Umów się na konsultacje - wszystko objaśnie. Najlepiej napisz na barteknowakwuk@gmail.com

wtorek, 20 października 2015

Gratulacje! Komuś szczerze wróżę świetlaną przyszłość: jak zaoszczędzić 10 - 15 lat życia w jeden miesiąc?

Otóż, ponad miesiąc temu zacząłem rozmowę z jedną z osób która planowała wyjazd do UK. Zdecydowała się na niego, obecnie tutaj przebywa, i zaczyna doskonale układać sobie życie.

To jeden z moich ulubionych przykładów - bo bez szczegółów - cel wyjazdu był wybitnie szczytny, i niesamowicie honorowy. 

Jak wszystko się ułożyło?

Znacznie lepiej niż chyba niż ów kolega podejrzewał. Jednak w skrócie.

1. Wpierw był przyjazd, i załatwianie formalności. Z tego co się zorientowałem - zajęło mu to zaledwie kilka dni.

2. Potem: pierwsza praca. I to ekstremalnie ważne: pierwsza praca, ale wyłącznie dorywcza bo w polskim sklepie. Musicie zwrócić na to uwagę: niestety, często jest tak - nie mówię, że zawsze, ale nasze sklepy nie są najlepszym miejscem na zarobek. Pensja znacznie poniżej minimalnej krajowej, brak umowy o pracę. Nadgodziny. I de facto: wyjeżdżając z Polski, trafiasz dokładnie do Polski.

Tutaj mnóstwo ludzi robi błąd: jest w porządku, jakoś da się wyżyć. W zasadzie, to nie trzeba dużo robić. Język ten sam. Proste czynności do wykonania. Luz. Nagle jednak okazuje się, że mija już prawie 15 lat, i tu cały czas tkwisz za ladą. Kompletnie bez języka, bez żadnych doświadczeń w Anglii. Bez oszczędności. Jesteś w takim samym miejscu, jakbyś dokładnie teraz tutaj postawił nogę pierwszy raz. Nawet jest gorzej: bo de facto jesteś z niczym, a mógłbyś już mieć wszystko, przynajmniej ze trzy razy.

Co jednak zrobił ów jegomość? Szukał dalej! I znalazł. Dokładnie tydzień później.

Praca na umowę - czyli z ubezpieczeniem. Praca z normalną stawkę, czyli można już normalnie wyżyć. To wszystko w mniej niż miesiąc. Jak na trzydzieści dni - jest serio całkiem w porządku.

Gratulacje Sz! Trzymam mocno kciuki! Fingers crossed!



Myślisz, żeby również zaoszczędzić 10 lat życia? Napisz do mnie w sprawie wskazówek: barteknowakwuk@gmail.com

piątek, 9 października 2015

Właśnie wróciłem z Barber Shopu. I już nigdy nie pójdę do normalnego fryzjera! Post wyłącznie dla mężczyzn.

Prawdę mówiąc to moja trzecia wizyta w Barber Shopie, ale ta wybitnie zmieniła moje życie.
Od razu rada - jeżeli masz iść do Barbera koniecznie musisz iść do najlepszego w okolicy. Tutaj ważny jest klimat, wiedza o strzyżeniu, rozmowy - zresztą będą typowo męskie - bo to miejsce wyłącznie dla facetów - kobiety mogą poczekać na zewnątrz przy stoliku.

Jestem bardzo zadowolony ze strzyżenia. Wiedzieli jak postąpić z moimi włosami, dodatkowo w pełni fachowe porady co do mojej fryzury, oraz świetny dobór kosmetyków do stylizacji - to wszystko podczas półgodzinnej przyjemnej wizyty, z której wyszedłem zdecydowanie odmieniony.

Zresztą pierwszy raz w życiu spotkałem się z brzytwą - jedynym prawdziwym narzędziem jakim mężczyzna powinien się golić. Cały rytuał ubogacała świetna muzyka, oraz szklanka Whiskey w mojej ręce.

Polecam szczerze. 





środa, 7 października 2015

Czy tylko nam Polakom jest ciężko? Rodzimi obywatele też nie mają lekko, ale nie traktują tego tak personalnie jak my.

Rozmawiałem dzisiaj z pewnym znajomym pod pięćdziesiątkę, ojcem dwójki dzieci.

Kiedyś wspominał mi, że jego syn prowadzi firmę, że założył ją rok temu, i że całkiem dobrze mu się wiedzie. Dzisiaj pochwalił mi się, że firma zaczęła przynosić konkretne dochody - nieco ponad tysiąc funtów na czysto. Sporo jak na pierwszy pełny rok prowadzenia działalności, szczególnie, że zaznaczył iż te dochody są mniej więcej takie miesiąc w miesiąc.

Nigdy jednak nie wspomniał, że ów pociecha ma dopiero dwadzieścia pięć lat był ze swoją dziewczyną sporo czasu, jednak prezent który niedawno otrzymali w postaci dziatwy (w liczbie sztuk dwa) był nieco szokiem, szczęściem, a i też powodem do bardzo konkretnych zmartwień - właśnie ze względu na finanse.

- Widzisz, mój chłopak zawsze wierzył w to, żeby mieć na siebie pomysł. Uwielbiał motoryzację,  wybrał więc by kształcić się na mechanika samochodowego - wtedy mówiono, że to świetny zawód. Że będą z tego pieniądze. 

Jednak po ponad czterech latach nauki, okazało się że pieniądze są słabe, on jest wykorzystywany przez pracodawce, a dzieci są już w drodze. Postanowił zmienić pracę, ale wpadł jeszcze gorzej - szef był podobny, tylko współpracownicy jeszcze gorsi. Był w totalnej depresji. 

Tak więc; nie było co robić. Musiał kombinować dalej. I kompletnie nic nie wychodziło. Dodatkowo dzieci się już urodziły, koszty więc rosły. Niemal zaczął wpadać w długi. 

Ostatecznie, przyparty do muru, by utrzymać rodzinę - zupełnie bez doświadczenia, i z wiedzą zdobytą głównie z internetu postanowił, że równoległe do zwykłej pracy zarobkowej otworzy własną działalność. Od tego momentu pracował więc na podwójnych obrotach - u siebie w domu, oraz tam gdzie był zatrudniony. Nie miał nawet czasu w weekendy; zawsze coś było do załatwienia, zrobienia.

Potem trzeba było zrezygnować z bezpiecznego etatu - zamówień było coraz więcej, i same popołudnia już nie starczały. Nawet gdy mu pomagaliśmy. A firma dalej nie przynosiła profitów.  Mimo wszystko: jakąś decyzję trzeba było podjąć.

Dopiero teraz, po ponad roku codziennej harówki może złapać oddech. Finanse tak jak mówię - na szczęście bardzo się poprawiły, ale i tak dalej bardzo często jest w pracy.

Wielu z nas myśli - obwiniając wszystkich dookoła, że Wielka Brytania to miejsce gdzie ludzie dzielą się na gorszych, i tych lepszych - bo tutaj urodzonych. Niestety jak widać, to mylne i bardzo powierzchowne stwierdzenie. Proszę więc, miejcie to na uwadze zanim następnym razem zaczniecie wszystkich oskarżać za swoje niepowodzenia. Czasem po prostu tak jest, i trzeba przez to przejść. Twoje pochodzenie, nie ma kompletnie nic tutaj do rzeczy.

wtorek, 6 października 2015

Z wizytą w USA ciąg dalszy: wpierw zdobywam paszport! Potem dalsze formalności. A w międzyczasie wycieczka!

Tak więc zaczęło się już na poważnie. Skoro podjąłem decyzje by zwiedzić USA, trzeba koniecznie już teraz zacząć załatwiać całą robotę papierkową. Nie ma lekko - są bardzo długie terminy. W moim przypadku mam umówioną wizytę w sprawie wyrobienia paszportu dopiero na czwarty Grudnia!  Swoją drogą gdyby ktoś chciał podjąć się wyzwania - gorąco polecam. Pierwsze kroki (czyli spotkanie)  można ustalić z domu, przez internet link do ambasady Manchesterze

Zaczynamy od tego. Jak już dostanę ów dokument, wtedy zacznie się na poważnie. Bardzo poważnie. Nie mogę się doczekać!


Tydzień później natomiast lecę do Warszawy. Lubię Kraków, rzadko kiedyś podróżowałem ale gdy zobaczyłem to miasto dosłownie: zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Kocham ten ruch, dynamikę. Nie mogę się doczekać!

   
Warszawo: nie ma piękniejszej damy niż Ty! 


Ciekawa informacja: koniec roku to zawsze rozmowy o drogich biletach do Polski, którym towarzyszy multum żądań, i narzekań przy okazji na wszystko inne dokoła. A co gdyby trochę pokombinować? 


Sytuacja w moim przypadku była testowana w praktyce - widziałem ceny biletów do Krakowa i faktycznie, można nawet zapłacić kilkakrotnie więcej. Absurd!

Co więc radzę? W dobie połączeń Pendolino (bilety od 45zł) - może warto sprawdzić zorganizować sobie wycieczkę i przylecieć do Warszawy, a z stamtąd dopiero do Krakowa. 

Daty są zdecydowanie inne - ceny również, ale wszyscy wiemy o co chodzi: trzeba szukać okazji, i nieco pokombinować. Możliwości jest serio wiele! 





Pozdrawiam!


Chcesz dowiedzieć się więcej o moim życiu tutaj? Sam myślisz żeby wyemigrować? Napisz mi w tej sprawie maila: barteknowakwuk@gmail.com w godzinę opowiem Ci wszystko co najważniejsze o wyjeździe tu. 

niedziela, 4 października 2015

Rozstania bywają trudne, ale...

Czasem jest tak, że nawet po kilku latach świetnego związku zaczynamy rozumieć, iż staliśmy się zupełnie innymi osobami niż byliśmy na początku. Taka sytuacja dotknęła również i mnie - co było powodem ciszy na stronie - jednak najważniejsze jest to, że rozstałem się z moją drugą połówką w zgodzie i z kulturą, oraz z wzajemnym szacunkiem do siebie - w końcu łączyło nas wcześniej tyle świetnych chwil.

Teraz się po tym wszystkim zbieram - mimo, że nie zostałem wyłącznie sam (mam tu wielu przyjaciół i znajomych ) to jednak ostatecznie - dla mnie bardzo wiele się zmieniło. Po prostu nie można z dnia na dzień wyrzucić z siebie ponad trzech lat świetnego związku. 

Tak czy inaczej - powoli podnoszę się, i mam nadzieję że już w tym tygodniu napiszę coś nowego i wartościowego. Trzymajcie proszę kciuki.  



Pozdrawiam ciepło.