poniedziałek, 15 czerwca 2015

To był ciężki, ale ważny rok.

Kiedy przyjechałem tutaj, pierwsze dni były niczym szybka jazda rowerem. Zupełnie jakbym dopiero co wsiadł, dodatkowo bez kierownicy i bez hamulców, i jeszcze musiał w ten sposób się utrzymać - tak się właśnie czułem. Niektóre budynki były nieco podobne do naszych, ale inne. Manchester jest miastem znacznie mniejszym niż Kraków, więc teoretycznie było mi łatwiej, i faktycznie w mig go po poznałem, jednakże: to zawsze nieco obce miasto więc na początku wszystko wiąże się z przełamywaniem drobnego, aczkolwiek zawsze strachu.

Dzisiaj mogę stwierdzić:

było bardzo trudno, 

ale także bardzo wesoło.

To w zasadzie mój pierwszy długi urlop, na jaki sobie pozwoliłem od dawien dawna - bo aż miesięczny. Dawniej tak nigdy nie było - pracowaliśmy bardzo ciężko, pieniądze starczały  na utrzymanie, też od czasu do czasu na zabawę, ale nikt z nas nie pomyślał o aż tak długich wakacjach. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy.

Czy w jakiś sposób żałuję, że zostawiłem to co zbudowałem w Polsce? Przede wszystkim nigdy nie czułem się jakbym cokolwiek zostawiał. Nigdy też nie myślałem o sobie, jako o kimś na dorobku. Fakt język jest inny, jest inna historia, kultura także. Ale ostatecznie przecież jedziemy do innych ludzi, więc nie może być tak źle:) Nie ma także powodu by zachowywać się inaczej niż w ojczyźnie:)

Jadąc gdziekolwiek za granicę,

nie radzę patrzeć tylko na pieniądze. 

Ja pojechałem oczywiście także zarabiać, ale i poznać coś nowego, przesiąknąć czymś innym; zdobyć nowe doświadczenie, w każdej dziedzinie. Dzięki temu, że nauczyłem się na nowo języka angielskiego odbieram świat w znacznie inny sposób niż kiedyś - w zasadzie to bardzo mocno czuję, iż w wielu przypadkach prawie nie ma granic. Poznałem inne poczucie humoru, i inny sposób odbierania rzeczywistości, czy choćby pracy. Ten brak wyszukiwania wad, a szukania mocnych stron . Brak komentowania, chyba że faktycznie jest ciężko. Brak szeroko pojmowanego cinkciarstwa. I znacznie mocniejsze, niż u nas spoglądanie na obietnice - szczególnie te wyborcze (w zasadzie brak dotrzymania obietnicy traktuje się jasno jako kłamstwo).

Rada ode mnie: 

jeżeli będziecie wyjeżdżać na dniach - i może to brzmieć jak truizm, ale faktycznie tak jest - ważne by otaczać się najlepszym, najbardziej dobrym otoczeniem na jakie tylko możecie sobie pozwolić. Żeby zawsze uważać z kim i gdzie się przebywa, i że zawsze jest coś za coś - szczególnie kiedy chcesz wynająć to tańsze (i zazwyczaj w gorszej okolicy) mieszkanie. Trzeba mieć również wzgląd na to, iż zawsze cokolwiek się robi, musicie wiedzieć po co tu przyjechaliście. Najlepiej nawet zapiszcie sobie to po prostu na jakiejś kartce, cokolwiek by to było: dom, samochód, pieniądze na studia. Szczerze życzę by te pieniądze zawsze były po coś; tylko wtedy to ma sens.

Nigdy nie dajcie sobie wmówić, że jesteście przeciętni. Mniej pracujcie - na przykład przez rozwój swoich umiejętności. I sporo się uśmiechajcie.

Ja tymczasem wracam w Lipcu. Pozdrawiam :)


Podoba Ci się ten tekst? Chcesz być na bieżąco? Kliknij przycisk obserwuj. Zapraszam również do komentowania i zadawania pytań :)